Wysłany: 21.09.2014, 12:18:03 |
|
|
seweryna |
Stara wyga |
|
|
Dołączył: 15 Lis 2010 |
|
Posty: 387 |
Skąd: Zelów Register IP: |
|
|
|
|
|
|
|
Las jesienią
Ucichł dzięcioł zielony, żadnych stuków ni śmiechów
już od dawna nie słychać w całej leśnej gęstwinie;
Tylko wiatr szarpie czasem koafiury pstre dębów,
w które wrzesień powplatał srebrne wstążki i szpile.
Tu i ówdzie zabłyśnie sójki biały kuperek,
gdy na żer się przeciska między dzikich bzów chaszcze,
albo żołądź trącony jej impetem na ziemię
lecąc, o rozwidlenia jakby się potknął- skacze.
Gniazdko szczygła puchowe, otoczone gęstwiną,
oplecione korzonków pajęczyną misternie,
opuszczone, na zawsze z dobrej passy ostygło;
- Wiatr w nim hula i lata babiego nić przędzie.
Ścieżką między wrzosami, tak barwnymi jak w Ryio
bywają karnawały - idę z koszem po rydze;
- Jeleń na myśl o łani, aż kapie z pyska śliną,
jakby prócz niej, nic z tego
nie było na świecie, co jeszcze chciałby widzieć. |
|
_________________ Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora. |
|
|
|
|
Wysłany: 24.09.2014, 18:48:40 |
|
|
seweryna |
Stara wyga |
|
|
Dołączył: 15 Lis 2010 |
|
Posty: 387 |
Skąd: Zelów Register IP: |
|
|
|
|
|
|
|
Rozjesienił się wrzesień rozjesienił paskudnie
Rozjesienił się wrzesień kałużami na drogach;
- Szarpie płaszcze i ciepła upatruje w kaloszach,
a w bajorach, w sadzawkach odbiciami drzew szumi,
parasolki z rąk wyrwał, błotem chlapnął zelówki.
Poprzekrzywiał przechodniom kapelusze na głowach,
myśli w biegu zatrzymał, żagle z jezior posprzątał.
Zachodami, wschodami wstrząsnął z ogromną siłą;
- aż słońce lot zniżyło i gwiazdy bez końca się mizdrzą.
Porozwieszał na drzewach zamyślenie, nostalgię,
pajęczyną błyszczącą do drzew tuli się w sadzie.
Gnie gałęzie węgierek smakowitym ciężarem,
kładzie miękkość mgieł w polach, czuby rude grusz szarpie.
Kusi w lasach wysypem kurek, gąsek, koźlarzy,
słotą pcha się do domów przez kominy i szpary.
Snuje dymem nad miedzą, w kartofliskach się gnieździ,
feromony łań niesie wprost jeleniom na język.
W nosie kręci katarem i zapachem bukietów,
żółć wylewa na parki, by się stały pustelnią.
Zgarnia słodycz tej ziemi, w słońcu zrodzoną latem,
napełniając owoce, wina cierpkim posmakiem.
Dusi kurzem wznieconym - ciągnąc bronę po bruzdach,
dzwoni złotem w ścierniskach, co wyzionęły ducha
zielonego wraz z słońca lipcową spiekotą ,
zanim im pióropusze ościste ścięto kosą.
Rozjesienił się wrzesień, rozjesienił paskudnie,
a niedawno tak było uroczo, tak cudnie. |
|
_________________ Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora. |
|
|
|
|
Wysłany: 30.09.2014, 09:49:29 |
|
|
seweryna |
Stara wyga |
|
|
Dołączył: 15 Lis 2010 |
|
Posty: 387 |
Skąd: Zelów Register IP: |
|
|
|
|
|
|
|
NFZ
Gdy ci zaczyna zdrowie szwankować,
- kręgosłup krzywy, skacze ciśnienie,
zgaga w delicjach nie da myszkować,
a zęby- to już tylko wspomnienie
To się nie stresuj i nie krusz kopii,
lecz pomyśl sobie – A niech ja stracę!
- Od czego Fundusz jest Narodowy,
na pewno stanem moim się zajmie.
Fundusz to przecież jest palec Boży;
On nieomylnie potrzebę wskaże
i równo wspólny finans rozłoży;
- Kiedy, czym, kogo leczyć, pokaże.
Gdy ci oznajmią – „U kardiologa
za osiemnaście miechów wizyta”,
to choćbyś zrobił z siebie matoła,
powiedz – To Pikuś dla emeryta!
Mogę zaczekać – wszak sprawa w toku,
a mnie nie śpieszy się już donikąd!
Do dyrektora Funduszu skrobnij:
-„ Jestem zdumiony taką logiką!
Wszak Fundusz rosnąć musi w marmury,
a mnie już pora schodzić ze świata…”
Bąknij na wyrost od siebie z góry,
o starych wygach i wyjadaczach.
I minę przy tym iście baranią
zrób jak typ jakiś nierozwinięty;
- Wszak- to non grata jesteś postacią /!/
–Wykrztuś
- „Na drogę- to byłbym kontent -
by pocałował mnie Fundusz Wielki”. |
|
_________________ Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora. |
|
|
|
|
Wysłany: 02.10.2014, 17:10:51 |
|
|
seweryna |
Stara wyga |
|
|
Dołączył: 15 Lis 2010 |
|
Posty: 387 |
Skąd: Zelów Register IP: |
|
|
|
|
|
|
|
W Dniu Anioła Stróża
Aniele - stróżu mój osobisty,
pływam po morzu twej kupomocy;
Nawet o dobre nie dbam uczynki,
bo wiem, że czuwasz we dnie i w nocy.
Raz siadasz z prawej, raz z lewej strony,
czuję twój ciężar na swoich barkach;
- Kiedy zaczyna bies pleść androny,
to bezszelestnie mi podpowiadasz
Jak wyprowadzić w pole szatana
i jak mu różki należy skrócić,
żeby do złego przestał namawiać,
siać w głowie ferment i bałamucić.
Dziś twoje święto – Stróżu Aniele…
Chcę się tym wierszem do ciebie zwrócić,
za to, że łatwiej w twym zmiłowaniu
w pysk rękawicę mataczom rzucić. |
|
_________________ Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora. |
|
|
|
|
Wysłany: 11.10.2014, 19:39:14 |
|
|
krystek |
Stara wyga |
|
|
Dołączył: 19 Lis 2010 |
|
Posty: 338 |
Skąd: ZELÓW Register IP: |
|
|
|
|
|
|
|
Walc przedwyborczy
Już leją w kielichy wódeczkę i wino.
W szkle – piw bursztynowy aż perli się smaczek.
A ty dziś mi podaj swą rękę co żywo,
wszak to przedwyborczy zaczyna się walczyk.
Ruszają do tańca - ach walc to szalony.
Tancerzy tak wielu jest tu, wokół nas.
Kręcą się kręcą i w miejscu stać nogi
nie mogą, bo dla nich gorący jest czas.
Do ucha już plotą tancerze swym damom,
że miłość do walca przywiodła ich tutaj,
że walcem upici epokę przetańczą
obcasem szurając, gdy ktoś im zaufa.
Na czele artystka - figura z serialu;
Szlachetność spojrzenia udziela się w mig.
Ma szanse największe by zostać miss balu.
Na tle pozostałych tancerzy aż lśni.
Gdzieś tam Brudnoręki - dowcipny to tancerz;
- W plecaku ma haki, by łamać przeszkody.
Teściową przypadkiem też wplątał w te harce;
- Ach co w nim lekkości, przypatrzcie się młodzi!
I w lewo i w prawo, koszyczek, kółeczko.
Wężykiem, krok na przód, do tyłu dwa kroki.
To jubel! Zadyszki dostaną na pewno.
Lecz kto się tym przejął? To walc przedwyborczy.
I nagle błysnęło. Wyłania się łuna.
Oślepła publika, orkiestra gra „Sto Lat”.
Kawałek błękitu znać z nieba się urwał,
w nim wypisz, wymaluj – to Matka jest Polka.
I w lewo i wprawo, koszyczek, kółeczko.
Ta joj! - miłe panie, panowie – tajoj mi!
To jubel! Zadyszki dostaną na pewno.
Lecz kto się tym przejął? To walc przedwyborczy.
Już leją w kielichy wódeczki, szampana,
W szkle – piw bursztynowy, aż perli się smaczek.
- Daj rękę dziewczyno – dziś proszę do walca,
ten świat urządzimy my młodzi inaczej.
I w lewo i wprawo, koszyczek, kółeczko.
- Czy słyszysz ten śmiech mój szalony, dostojny?
To jubel! Zadyszki dostaną na pewno.
Lecz kto się tym przejął?! To walc przedwyborczy.
W krąg, sala się cała od śmiechu zanosi,
drży tuman szalony z rozhuśtanej trąby;
- W drzwiach stanął młodzieniec z uśmiechem uroczym
i rzucił dowcipnie – "Rozsunąć zasłony!
Powietrza i wiatru świeżego tu trzeba,
bo zaduch, gonitwa... rep stary na bańce
wciąż wrzawę podsyca wężykiem się wkręca;
- Wywija, jak głupi - w stylu retro - tańce".
I raz dwa! Krok naprzód! I obrót - wesoło.
Rytm walca porywa jak dziki jazzband;
- Więc póki skaczących małp tyle wokoło
Młodości na palcach wspinając się, tańcz. |
|
_________________ Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora. |
|
|
|
|
Wysłany: 26.10.2014, 10:27:55 |
|
|
krystek |
Stara wyga |
|
|
Dołączył: 19 Lis 2010 |
|
Posty: 338 |
Skąd: ZELÓW Register IP: |
|
|
|
|
|
|
|
Polka dla teściowej
Łudyridy, łudyridy !
Gramy polkę dla teściowej.
- Jak mamusia skończy doić
niech przed kompem siądzie sobie.
Łudyridy, łudyridy !
Niech poklika se, a jurno;
- Choćby miała się do zera
zegrać, albo wyjść na durną.
Łudyridy, łudyridy !
Niech mamusia się nie boi,
że frycowe płacić będzie,
albo, że się bardzo spoci.
Łudyridy, łudyridy !
Tak przelękła się Ministra,
że przepadła jak kamfora
i od dawna już nie klika /!?/
Łudyridy, łudyridy !
Co z mamusią? - Rach, ciach, ciach!
Czas na maski i paskudy!
Czas! Już nadszedł wielki czas.
Łudyridy, łudyridy .... |
|
_________________ Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora. |
|
|
|
|
Wysłany: 30.10.2014, 09:35:11 |
|
|
krystek |
Stara wyga |
|
|
Dołączył: 19 Lis 2010 |
|
Posty: 338 |
Skąd: ZELÓW Register IP: |
|
|
|
|
|
|
|
Ballada o trutniu
Kochał żyć w komforcie, z ula nie wychodził,
( - z trutowego czerwia wszakże się wywodził).
Po kres - chciał pozostać na etapie larwy,
by pić pszczele mleczko i unikać pracy.
Lecz szelmowskie kredo - niemiłe nikomu!
- Postawiono trutnia więc kiedyś do pionu.
Robotnice z ula tak postanowiły:
- Wara nam od miodu, ty trutniu przebrzydły!
Wznieś się ponad ule z swym kosmatym tyłkiem,
sprawdź, czym wśród koniczyny pachnie zwykłe życie.
Popróbuj nektaru z gryki, z lip, we wrzosach,
poigraj wśród ziółek, latając po polach.
Zgłębiając kielichy trąbką swoją składnie
zszargaj tyłek pyłkiem siadając na chabrze.
A kiedy odwłokiem otrzesz się o słupek,
niekoniecznie sobie przypisuj zasługę
żeś zapylił drzewko wiosną w kwietnych sadach,
- bo swój pysk paskudny wsadzałeś do kwiatka
nie po to, by większą wydajność miał hektar,
lecz żeby się nażreć i wyssać z nich nektar.
Kiedy tak poigrasz, przy tym się natrudzisz
- i zgłębisz meandry tych robotnic uli,
to może zrozumiesz - jak wielka ich praca
i że się trutni trzymać nie opłaca. |
|
_________________ Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora. |
|
|
|
|
Wysłany: 08.11.2014, 10:35:31 |
|
|
krystek |
Stara wyga |
|
|
Dołączył: 19 Lis 2010 |
|
Posty: 338 |
Skąd: ZELÓW Register IP: |
|
|
|
|
|
|
|
Ballada o Pokutniku
Przy cmentarzu w Dzień Zaduszny
poniewierał się Pokutnik;
To wyskoczył zza zakrętu,
to rozpłynął się w powietrzu,
to przy bramie się pojawił,
to przechodniów kłem zahaczył.
Kiedy zjawił się za rogiem,
by zajechać pani drogę,
to zaprawdę wyszedł z tego wielki dramat;
- Bo to łach był - a przedstawiał się za pana.
Paplaniną swą przechodniów wokół wzruszał,
aż niejedna mu naprzeciw wyszła dusza.
A on płynął wodolejstwem urzeczony,
siał nienawiść i łańcuchem jak pies dzwonił.
Na poboczu się zatrzymał
i wypuścił z pyska dyma,
że aż okolica cała
w jeden moment poszarzała;
- Bowiem, jedna wielka plama
nad cmentarzem się rozlała.
Miał Pokutnik ośle uszy
i gdy uchem jednym ruszył
to się wicher nagły zrywał,
a on z wiatrem jak ta strzyga
niziuteńko sobie leciał;
- Smród zostawił, bo się w śmiecia
zamieniła owa Strzyga,
gdy zaczęło mocniej kiwać.
A gdy drugie ucho włączył
to mu z pyska jad się sączył;
- Cały pysk ociekał jadem,
a trucizną tą jak gradem
walił w ciemno i z ukrycia
w swoich, w obcych… po czym znikał
za zasłoną nikczemności,
kryjąc się w teściowej płaszczu przed Dniem Sądnym.
Oprócz uszu oślich - Zmorze,
dwa kły wilcze ponad brodę
wystawały niby miecze.
Kłapiąc nimi gasił świece
na cmentarzu w Dzień Zaduszny,
nie zważając, że rysują się marmury.
Lecz gdy kłami po marmurze
zaczął jechać - w Czarnej Dziurze
wylądował jak ta strzyga. I tam będzie dogorywał!
Może za rok - w Wszystkich Świętych
wzbudzi jeszcze sentymenty/?!/ |
|
_________________ Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora. |
|
|
|
|
Wysłany: 15.11.2014, 14:28:41 |
|
|
krystek |
Stara wyga |
|
|
Dołączył: 19 Lis 2010 |
|
Posty: 338 |
Skąd: ZELÓW Register IP: |
|
|
|
|
|
|
|
W pogoni za miłością
Promenadą żądz, zaciekle mkną wspomnienia;
- Chwiejnie krążąc poszukują ciepła dłoni,
jakby spod stóp usuwała się im ziemia,
albo stan ich się okazał wskazujący.
Pozacierał czas nadzieję, ze powrócą
chwil szalonych - tłuste lata, kolorowe;
- Wszak powroty są nad wyraz sprawą trudną,
bo nie sposób znowu wejść w tę samą wodę.
Coraz bliższe dziś się staje świerszcza granie;
- Przy muzyce, która trafia wprost do serca,
argumentów nierozważnych nie jest w stanie
nikt zrozumieć, bo twój plan to sztuczka kiepska.
Jednak walkę twą o miłość tu docenię;
- Choć to temat jest nad wyraz kiczowaty,
w wierszach wspomnę wielokrotnie i nadmienię,
że szaleństwem w ludziach wzrasta pęd do władzy. |
|
_________________ Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora. |
|
|
|
|
Wysłany: 16.11.2014, 09:50:54 |
|
|
krystek |
Stara wyga |
|
|
Dołączył: 19 Lis 2010 |
|
Posty: 338 |
Skąd: ZELÓW Register IP: |
|
|
|
|
|
|
|
Wybory
Człowiek hopla dostaje
gdy przed wyborem staje!
I mnie też to spotkało,
gdy kupowałam auto.
Dylemat spadł na głowę,
- brać Renault , czy Toyotę?
Bądź, co bądź Jeep, lub Porsche
zawsze byłoby gorsze!
Brałam pod lupę nawet
Ferrari, Opla, Mazdę.
I tak marka po marce
oceniałam uparcie.
Każde było zmysłowe
i gdy traciłam głowę
pomysł spadł bezszelestnie,
ni na jawie, ni we śnie;
- Wszak nie wszystkie są przecież
godne wozić poetę!
Trzeba wybrać tę furę,
co bez względu na porę
nie pod kościół ni jarmark,
lecz dowiezie na Parnas. |
|
_________________ Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora. |
|
|
|
|
Wysłany: 17.11.2014, 21:02:03 |
|
|
krystek |
Stara wyga |
|
|
Dołączył: 19 Lis 2010 |
|
Posty: 338 |
Skąd: ZELÓW Register IP: |
|
|
|
|
|
|
|
Konsumenckie doświadczenia
Niech ktoś, kto będzie mnie czytał
da mi odpowiedź konkretną,
- Czy coś się w apetytach
zmieniło nam – konsumentom?
Świnia przez lata uparcie
smarowała głodne gęby.
- Stawiając na tłuste żarcie,
oczy mydliła sadełkiem.
Że świńskie boczki nie szkodzą,
treść świńską brano za prawdę,
nie będąc do końca świadomym,
że świnie bywają rogate .
Czas ten na szczęście przeminął.
W wyborach wieprz ogon podkulił.
- Że świnia naturę ma świńską
konsument już wie i rozumi/?!/ |
|
_________________ Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora. |
|
|
|
|
Wysłany: 20.11.2014, 07:56:56 |
|
|
krystek |
Stara wyga |
|
|
Dołączył: 19 Lis 2010 |
|
Posty: 338 |
Skąd: ZELÓW Register IP: |
|
|
|
|
|
|
|
Z cyklu "Rozmowy z Panem"
Pan przeszedł koło mnie, znowu obojętnie,
lecz z werwą nawałnic, lub z tornad porywem,
dlatego znów czuję jak dusza ma mięknie,
wszak, żywioł nakreśla wspomnienia niezwykłe.
Ten głos operowy wciąż w uszach mi dźwięczy;
- Kolejny już wieczór tu czekam bez słowa,
aż z ust swych szlagiery pan znowu wypuści,
- „Brunetki, blondynki” popłyną od nowa.
Ta nuta zapachu, co wciąż szła za panem,
a w której zamknięta zmysłowość tabaki,
łechce moje zmysły – kicham raz za razem,
rozdmuchując z panem powiązane plany.
A ten krok, ten uśmiech, podbródek i wąsy,
gdy wspomnę, to kwitnę - jak kasztan na wiosnę.
- I choć nic nie znaczy dzisiaj czas miniony,
to smutne - pan odchodzi …i tak bezpowrotnie . |
|
_________________ Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora. |
|
|
|
|
Wysłany: 22.11.2014, 16:45:36 |
|
|
krystek |
Stara wyga |
|
|
Dołączył: 19 Lis 2010 |
|
Posty: 338 |
Skąd: ZELÓW Register IP: |
|
|
|
|
|
|
|
Nieporozumienie
W małym bistro, pod platanem, na Francuskiej
zostawiłeś napisany na obrusie
dla mnie wierszyk, w którym słowa tak magiczne
nowe życie tchnęły w zadyszaną duszę.
Zapachniało w krąg młodością… Nie do wiary,
że ten poryw, aż tak rozwiał moje włosy.
Niecodzienny wydał mi się cały Paryż,
a kasztany z Pigallaka w oczach rosły.
Odpisałam, że znów jestem przeszczęśliwa,
że mi oczy lśnią błękitem roześmiane.
Że się przestrzeń tak cudownie rozmarzyła,
wokół serca, które czuje się kochane.
I gdy pisać już zaczęłam drugą zwrotkę
podszedł kelner i zapytał – Co dla pani?
Zanim słowo wydobyłam – odpowiedział
- O przepraszam, ktoś położył obrus stary,
z tamtych czasów, gdy tu bywał Pierre Dupont,
/Tak potwornie zakochany w swojej Muzie/,
że wypełniał wierszem dla niej każdy kąt.
- O, tu widać ślad miłości na obrusie!
W jeden moment się poczułam zdruzgotana
że nic nie wart był spędzony wspólnie czas,
wszak się szwendasz w interesach już od rana,
zamiast budzić w moich oczach wiosny blask.
I wydobyć z nich westchnienia zapomniane
zapisując się w mym życiu - jak Dupont,
który wenę miał największą gdzieś nad ranem,
gdy z swą Muzą w herbaciarni spędził noc.
Cóż, opornie wiersze rodzą się w twej głowie
najwyraźniej trudno ci odnaleźć słowa,
chociaż oczy ciągle duże masz zielone,
lecz cię zżera nieustannie życia proza.
Że mnie los ten się należy całkiem słusznie,
z bólem serca, lecz po czasie zrozumiałam;
- Dziś przelewy się bankowe podpisuje,
Wierszem pisać to w zasadzie nie wypada.
Zainspirowany wernisażem sztuki wysokiej, a raczej po odbytej nad nią dyskusji. Wiersz ten nie dorównuje klasą Owidiuszowi, ani Horacemu, ale ze mnie też nie Safona, więc może jednak ujdzie.
[/i] |
|
_________________ Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora. |
|
|
|
|
Wysłany: 25.11.2014, 09:00:57 |
|
|
krystek |
Stara wyga |
|
|
Dołączył: 19 Lis 2010 |
|
Posty: 338 |
Skąd: ZELÓW Register IP: |
|
|
|
|
|
|
|
Zadęcie wieszcza
W listopadzie, to nie będę się odzywał,
wszak się zbliża koniec roku;
- Będę bohatera zgrywał,
ale już po Nowym Roku.
W grudniu, nic do powiedzenia
nie mam dalej, absolutnie;
- W głowie pustka, w sercu zima,
Zresztą to śpią, wszystkie trutnie.
W styczniu - dalej, jak po grudzie,
ni myślenie, ni pisanie,
więc na łyżwach się pokręcę.
- Może brawa tam - dostanę.
W lutym, gdy wieczory długie,
zrobię odczyt nie z tej ziemi;
- Wazeliną posmaruję,
by tu błysnąć, a tam skleić.
Rzucę temat niebanalny,
/czas królewską iść mi drogą/
- „Ja – Owidiusz i Horacy”!
A niech mnie na rękach noszą!
Marzec, to jest kotów pora,
lecz liryki im nie stworzę,
za te noce nieprzespane.
Zresztą, żaden ze mnie orzeł
i ad hoc, tak nie potrafię
ripostować, jak Różewicz.
Jednak wielką żem postacią,
z Noblem chcę zadzierzgnąć więzy.
Może uda mi się w kwietniu
zacząć małą dramaturgię,
o Putina podniebieniu.
Powysilam szarą komórkę
przez jakieś naście lat z hakiem
i z mięsożera w łabędzia
zamienię w swoim dramacie.
By nie plamiła go krew,
bo to przykry przypadek,
coś wytnę, dopiszę skasuję
dam ważne zadanie bezkrwawe,
Bo po co paskudzić mu życie,
w jego dworskim domostwie,
gdy mam idealną maszynę,
i na potrzeby Związku tworzę.
W maju, to już wiosny pora;
- Tam zajączek, tu baranek.
Przy mnie beczy owiec chorał,
trudno wziąć się za pisanie.
W rządkach się kapusta mieni,
burak całkiem okazały
wyrósł tutaj , jak spod ziemi.
- A ja wśród nich – najwspanialszy.
Czerwiec, lipiec, aż do sierpnia
koszą rzepak, młócą żyta,
a mnie prometejska dusza
podpowiada – Zrób wernisaż.
Opowiadam więc o trudzie,
wyrzeczeniach i udręce
i o nocach nieprzespanych,
o tworzeniu w strasznej męce.
Jak się miotam w bagnie świata,
jak rozdzieram duszy szatę,
jak pytanie szekspirowskie
stawiam, krocząc jego śladem.
Jak się głowię nad tym samym,
lat trzynaście w kółko bujam
i jak ważny przez to jestem,
że mi nikt w tym nie dorówna.
Wtedy rosnę w swoich oczach,
zapał twórczy mnie ogarnie,
mgliste wizje się jednoczą
w głowie pustej jak ten garnek.
Wreszcie wrzesień, czas na rydze,
- ja bicz ciągle kręcę z gówna.
Wciąż poprawiam co skleciłem,
lecz wychodzi męczybuła.
Jednak ranga nie pozwala,
żeby zwątpić w siebie.
Za rok skończę dzieło życia,
… no, może za siedem.
A jak skończę, to zobaczą!
Oczy wszystkim wyjdą!
- Z pantałyku zbiję sitwę,
zwłaszcza tą antyczną!
……………………………………..
A ja grafomanka - tu wtrącę :
- To miasto nie może być nudne,
w którym żyją poeci ,
co mają przepis na uśmiech.
Zainspirowany wernisażem sztuki wysokiej w pewnym mieście. |
|
_________________ Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora. |
|
|
|
|
Wysłany: 29.11.2014, 11:44:34 |
|
|
krystek |
Stara wyga |
|
|
Dołączył: 19 Lis 2010 |
|
Posty: 338 |
Skąd: ZELÓW Register IP: |
|
|
|
|
|
|
|
Limeryki o alkoholikach i pobożnym
Kiedy z Tuluzy Sławomir Dyngus
uczestniczył w pewnym mityngu,
proporcje przekombinował.
I teraz boli go głowa,
bo bez umiaru lał kwas do drinków.
Trudno mieć żal do Dyngusa,
że nowej wiary wciąż szuka.
To pewne na bank,
- renegat i łach
pcha się do raju – tam, gdzie jest luka.
Miał Turek kompana Hiszpana
i pili by wódkę do rana.
Lecz Hiszpan rzekł – kolego,
ależ, nie zniósł bym tego,
że przy mnie po turecku siadasz. |
|
_________________ Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora. |
|
|
|
|
ŻYCIE TO NIE TEATR
|
|
|
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group |
|
|
|