FAQ      Szukaj      Statystyki      Użytkownicy      Grupy      Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości      Profil            Zaloguj      Rejestracja

Forum forum.zelow.pl Strona Główna -> Małpi Gaj -> ŻYCIE TO NIE TEATR

Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 31, 32, 33 ... 42, 43, 44  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 

PostWysłany: 27.07.2014, 05:32:21 Odpowiedz z cytatem
krystek
Stara wyga
Stara wyga
Dołączył: 19 Lis 2010
Posty: 338
Skąd: ZELÓW
Register IP:


Karta Klienta


Kartę Klienta mamy dla pana.
Chwyt to - co prawda, lecz jak pomocny!?
-Za parawanem puenta schowana:
-/ Jak frajer - to niech - kasę umoczy!/

Karta ta znaczy – tyle dla pana:
- że pan zapłaci - u nas otwarcie
o dziesięć groszy mniej, lecz wariata
z pana będziemy strugać cichaczem.

Wszak to oznacza próbę wierności.
Czy na ten hojny gest - pan gotowy?
Bo to ślub z żądzą będzie chciwości;
A o miłości tu nie ma mowy.

W stadle tym pociąg jest do pieniądza,
tutaj na gapę nikt nie pojedzie.
Tutaj nie ważne jest mąż, czy żona,
lecz - kto chytrzejszy w tej jeździe będzie.

Tu obok siebie wszyscy żyjemy;
- Inkasujemy! Inkasujemy!

-Za pranie, czyszczenie, golenie, za gaz,
za wóz albo przewóz, za koks i za miał
za szkło i lekarstwo, strzyżenie i wiarę
- My- księża, prawnicy, rzeźnicy i szklarze.

Za obręb i wyrąb, za błędne ogniki,
za macki, tresurę , reklamę, chochliki,
za markę, papieros, kartony, za nimb;
- Bierzemy pod skrzydła nim porwie cię wir.

_________________
Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora.
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
      MSIEWinNT1280x800
PostWysłany: 01.08.2014, 05:25:44 Odpowiedz z cytatem
krystek
Stara wyga
Stara wyga
Dołączył: 19 Lis 2010
Posty: 338
Skąd: ZELÓW
Register IP:


Astronomiczny pokaz


Na astronomicznym pokazie
ciała spadały jak marionetki;
- Realizacja projekt i wsparcie
Fundacja - Ad artist - Wladim Przeklęty,

Spadały chmarą jak gwiazd mgławice,
lub meteorów serpentyny,
leciały w przepaść błyskawicznie
porwane w wir apokalipsy.

Zażartość niosła i żądza krwi;
- Spadali w drgawkach między lawą
słów, graniczących z małpim krzykiem,
po czym zlepieni w jedno ciało

ogniomiotem zaryli w ziemię,
- gdy razem z dymem ciężki ołów,
zawisnął zmorą nad Donieckiem.
- Aż dreszcz obleciał tłumów ogół.

Pęczniał karawan Ukrainy
kiedy spadały z nieba torby,
lusterka, puder , buty, szminki,
szczęki, piszczele wyrwane wąsy.

Setnie spadały fragmenty sukien;
- Firmament , zasnuł się plam mrowiem,
przesłaniających absolutnie,
o życiu cudnym wielką tęsknotę.

Dotknięci hydrą, do swoich Bogów,
od Ameryki, po Europę,
zanoszą modły, z myślą przewodnią:
- „Mamy Sodomę tu i Gomorę…!”

Co z tego będzie, tego nikt nie wie,
- wszak każdy mówi swoim językiem,
każdy swojego Boga ułapia ,
każdy zanosi intencje inne.

_________________
Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora.
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
      MSIEWinNT1280x800
PostWysłany: 03.08.2014, 16:11:31 Odpowiedz z cytatem
seweryna
Stara wyga
Stara wyga
Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 387
Skąd: Zelów
Register IP:


Miasteczko, Miasto moje

Z cyklu - Wspomnienia wierszem pisane

Miasteczko, Miasto moje – o tobie dziś opowiem,
niech cały świat się dowie, jak zdobywało’ś blask.
Od biblioteki zacznę, bo sercu jest najbliższa;
Czego ona nie przeszła…? Długo by mi tu pisać.
A jako, czas to pieniądz, więc mowy mojej szkoda,
powiem zatem w trzech słowach: - Tutaj była gospoda.

A parę latek wcześniej, gdy jeszcze byłam smarkiem,
przed oną tu gospodą był rynek - zwany targiem.
Tak, tak - zdziwieni młodzi. O ten park właśnie chodzi,
w którym i w dzień i w nocy straż sprawują dwa orły.
Ten jeden - to generał, bohater spod Racławic,
który z walki o wolność - na całym świecie znany,
któremu Kraków- Kopiec podarował z wdzięczności,
a Ameryka hrabstwo i górę - Antypody.
Ten drugi uniósł skrzydła, do lotu jakby gotów,
jednak żal jest odlecieć; - Woli z cokołu patrzeć
na miejscowych… przechodniów.


Lecz przyznają mi państwo, że ciut się rozgadałam,
więc do tematu targu w te pędy już powracam.

O! właśnie turkot tamten, sprzed laty, teraz słyszę
i wołanie - Piijawy! przerywa słodką ciszę.
Znowu tłum rozkrzyczany biegnie rynkiem na przełaj,
łączy skrzypienie wozów, z rżeniem koni na przemian.
Tuu sprzedawano jaja, gęsi, owce barany,
tu przyjeżdżałam z dziadkiem buszować wśród straganów.
Dziadek handlował końmi i zabierał mnie wszędzie;
- Jak mawiał przy wódeczce – przynosiłam mu szczęście.
A od siebie dopowiem – że w geszefciarskim gronie
lubił zaimponować swojej wnusi urokiem.
I gdy interes ubił, to mówił, że mnie lubi
i mej ręki do koni, nigdy mi nie zapomni
i, że za git interes, toast wznosić należy…

- Więc za naukę dziadku, ten wiersz ci się należy!

Od targu przejdę zaraz, do kamienicy na róg.
W niej pewni zacni państwo sklep prowadzili na wzór
Chaima , tego Żyda z opowieści klasyka,
a sprzedawali cacka, piórka, szkiełka, mamidła.
Niteczki i wstążeczki, paciorki, papiloty,
gumki, broszki, balony i odpustowe klejnoty.
Mieli szmaciane lale i koniki bujane
i dmuchane serducha, lampy, knoty i cuda.
Lecz bezwzględnie tu przyznam - jak kogucik sklepikarz
owy był z tego sklepu, w przeciwieństwie do żony
przedwojennej matrony. Lecz im przyznać też trzeba ,
- byli zgodności wzorem, klientelę łajali,
z jednakowym polotem - gdy zakup nie wypalił.

Tuż naprzeciwko sklepu z owym mydłem – powidłem
Była zwykła księgarnia, ze sprzedawcą niezwykłym.

c.d.n.


Ostatnio zmieniony przez seweryna dnia 17.08.2014, 06:21:20, w całości zmieniany 1 raz

_________________
Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora.
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
      MSIEWinNT1280x800
PostWysłany: 06.08.2014, 05:35:30 Odpowiedz z cytatem
seweryna
Stara wyga
Stara wyga
Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 387
Skąd: Zelów
Register IP:


Miasteczko, Miasto moje

Z cyklu - Wspomnienia wierszem pisane


Tuż naprzeciwko sklepu z owym mydłem – powidłem
Była zwykła księgarnia, ze sprzedawcą niezwykłym.
Pan księgarz zajefajny, jeśli łaską obdarzył,
w rytualnym obrzędzie , wyjmował cuda spod lady.
A dodać tu należy, że miał rozmach szeroki,
widać, że był to książę, herold innej epoki.
Dla wszystkich pozostałych, miał zawsze komunały.

Rzut beretem, z księgarni był sklep mięsny - O zgrozo!
-Bez biodrówek i kiełbas – uwierzcie mi na słowo.
Puste haki najczęściej i tych dwóch: - córka z tatą
i biel ścian dookoła zapewniona z przesadą.
Ale kiedy rzucili upragnione golonki
klientela stawała w tuzinkowe ogonki.
A tych dwóch: - córka z tatą prężąc zewsząd swe siły
porąbali, zważyli towar ten w pół godziny.
Po czym już do wieczora puste haki świeciły.

Gdzie Biedronka w szwach pęka, od nadmiaru towaru ,
dawniej tu była pustka, lecz od czasu do czasu
przyjeżdżało Miasteczko – Wesołym nazywane.
Choć raptem dwie karuzele, lecz szumnie okrzyczane.
Młodzieży doń ciągnęła z miasta i z okolicy,
jedni się kołowali inni tylko kręcili;
- Karuzelą rzecz jasna, bo czas był parszywy.
Ale jakby nie patrzeć , były jakieś atrakcje.
- Stojące dęba konie przyciągały najmocniej.
Ciągnący ciężarówkę rudozłoty motylek,
choć ze wszystkich najsłabszy, ale woził najmilej.


Tu gdzie lody kulkowe dzisiaj młodość sprzedaje
był sklep z kiszką i z cukrem, z lemoniadą i z sadłem... c.d.n.

_________________
Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora.
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
      MSIEWinNT1280x800
PostWysłany: 07.08.2014, 10:03:06 Odpowiedz z cytatem
seweryna
Stara wyga
Stara wyga
Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 387
Skąd: Zelów
Register IP:


Miasteczko, Miasto moje

Z cyklu - Wspomnienia wierszem pisane



Tu gdzie lody kulkowe młodość dzisiaj sprzedaje,
był sklep z kiszką i z cukrem, z lemoniadą i z sadłem.
Chętnie w nim kupowały nieco starsze niewiasty,
którym pamięć robiła różne przedziwne żarty.
A sentyment do sklepu zrodził się rzecz wiadoma,
za sprawą geszefciarza, co te panie rozumiał
i przy każdym zakupie, każdej damie z osobna
to cynamon, to miętę, lub kawę proponował.
A niezwykłe w tym wszystkim, nie ma co okłamywać ,
trudno było się paniom, temu panu sprzeciwiać.
I na wzmiankę o pieprzu, albo lasce wanilii
kupowały natychmiast, w jednej chwili płaciły.
Czyli mówiąc zwyczajnie- przypominał od serca

i tym sobie zasłużył, żeby znaleźć się w wierszach.

Nieco głębiej, aczkolwiek po sąsiedzku aż prawie
pani Hanka sklep miała - papierniczy, w oprawie
niezwykłego uroku, no powiedzmy, przypuśćmy,
że wyglądem i klasą siała urok na ludzi.
I do dziś tajemnicą pozostaje ta kwestia,
czy czar rzucał kok czarny, czerwień ust, czy fajeczka?
Sklep zarówno i panią tu przemilczeć nie można.
- Takiej rzeczy nie było, co byś u niej nie dostał;
Miała cyrkle, piórniki, pióra, farby, kartony,
kredki, świeczki, pędzelki, atramenty, bruliony.
Wciąż kupować się chciało u tej pani od nowa
klipsy, gumki, dziurkacze, i liczydła na rolkach,
Jeszcze raz , dla fryzury - cienkopisy, ołówki.
Dla wzruszenia - bibuły, korektory , globusy.
Dla urody – klej, kalkę, wycinanki spinacze,
Dla fajeczki – gabloty na pineski, do kartek,
Dla czerwieni ust - tudzież - to samo od początku
I tak kroczek po kroczku, wszystko dla jej uroku.


Po sąsiedzku jej sklepu miał interes , wytworny
pan z wyrazem kamiennym, ale jakże przystojny…

_________________
Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora.
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
      MSIEWinNT1280x800
PostWysłany: 09.08.2014, 06:25:51 Odpowiedz z cytatem
seweryna
Stara wyga
Stara wyga
Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 387
Skąd: Zelów
Register IP:


Miasteczko Miasto moje

Z cyklu - Wspomnienia wierszem pisane

Mruga

Po sąsiedzku jej sklepu miał interes , wytworny
pan z wyrazem kamiennym, ale jakże przystojny…
Galanterię prowadził i jak wskazuje nazwa
poruszał się po sklepie jak po sklepieniu gwiazda.
Wystarczyło, przez moment, że na klientkę spojrzał
i wiedział z jakim rondem kapelusik jej podać.
A zaraz w mig dołożył w sposób uprzejmie grzeczny
rękawiczki z szalikiem, pas w tonacji torebki.
I natychmiast doradził w kurtuazyjny sposób
w jakie buty paniusia owa winna się obuć .
Nie poskąpił też rady względem tej pani męża,
polecając dla niego krawat ze skóry węża.
I kwitował z humorem - że jak żmija jest baba,
to niech facet przynajmniej jakiś detal ma z gada.
Po czym szpilkę dla niego proponował srebrzystą,
pasek ze skóry świńskiej, a włosy brylantyną ,
potraktować po myciu, albo zgolić na łyso.
I natychmiast pożegnał, rączkę pani uścisnął
i za drzwi wyprowadził i obsługiwał inną.



Na rogu, pod kasztanem skład się mieścił apteczny.
Tu ważyli mikstury na bolączki, obłędy.
Ciężkie szafy, wiekowe skrywały tajemnice
na porutę - z przekazem: - Szarp i depcz! Rwij i niszcz je!
Tu na półkach plon wieków oczekiwał w butelkach,
żeby korek wyrwała jakaś w gorączce ręka.
O działaniu ogólnym - na pryszcze, krosty i grudki
w słojach wyczekiwały czopki, wałeczki, kulki,
a na skórę - zasypki, maście, ziółka, kremiki
czekały by odkręcić, natrzeć skórne wypryski.
Zaś kwasy zagęszczone, porozlewane w tubki
leżały na dnie szuflad zakrecone na kluczyk,
żeby się nie rozeszły w rekordowym tempie,
bo kłopot byłby z tego i strata w interesie.
Tutaj czekały żele złuszczające naskórek,
hamujące egzemy, wybielające skórę.
Były wyciągi z roślin, paramedykamenty,
ekstrakty, krople, płyny rozlewane w butelki;
- Na trawienie, na chandrę, na ból serca, biegunkę,
na wątrobę, rozstępy, na odciski i łupież.
Były mazidła smary na alergię, niestrawność,
na zgagę, na pieczenie, na zaparcia i bladość.
Były płynne i suche, gęste, lepkie i rzadkie,
oleiste, piekące, luzem i pakowane:
- Na nogi, na migrenę, na zazdrość, na platfusa,
na męską ociężałość , dla amantów na umiar.
Pan magister się skrzętnie wokół wszystkich uwijał,
temu podał przelotem tamtym do głowy wbijał,
jak używać należy - rano w dzień czy wieczorem.
Przed jedzeniem, czy w trakcie i jak odstawić w porę.



Polecając usługi pralnicze i magiel
drzwi na oścież rok cały u nich były otwarte....

_________________
Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora.
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
      MSIEWinNT1280x800
PostWysłany: 11.08.2014, 14:09:31 Odpowiedz z cytatem
seweryna
Stara wyga
Stara wyga
Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 387
Skąd: Zelów
Register IP:


Miasteczko Miasto moje

Z cyklu - Wspomnienia wierszem pisane

Mruga

Polecając usługi pralnicze i magiel
drzwi na oścież rok cały u nich były otwarte.
A mówię o małżeństwie co to w zgodnym stadle
prócz usług w parnej izbie mieli jeszcze kaszarnię.
Schodziły się tu panie, ciągnęli ze wsi chłopi;
Kręcił się interes, od świtu do nocy.
Nawijano obrusy, prześcieradła na wałek
i po zębiastej tarze przeciągano wytrwale
Ktoś kręcił, ktoś nawijał, pedał wciskał do dechy,
aż się wyprostowały, sztywne gałgany - zmiękły,
Prasowane na zimno, jak nowe wszystkie szmaty
bez załamań i zgniotów układano do szafy.
Porządek zapanował, śród ścierek wziętych w karby
aż krew burzyła się żądzą , by giąć, ożywić zmarszczki.

Druga strona usługi, to wspomniana kaszarnia,
- uboga siostra młyna. Wychodziła stąd miazga.
Z przemiału korzystali okoliczni wieśniacy,
zboże, na pasze konno przywozili tonami.
Walcowano groch , grykę, pszenżyto, kukurydzę;
Wszystko się nadawało. Noo - może tylko ryże
nie szły na uciszenie zwierzęcego głodu,
- wszak to ziarno zdobyczne, z azjatyckich ogrodów.
Nic się oprzeć nie mogło rozpędzonej machinie,
Sypały się otręby do worów i w skrzynie.
Kurz się wzbijał kołtunem i w powietrzu unosił
jeden ogromny tuman - co sobą, jakby kirem
chciał szkapy zaprzęgnięte przed zmieleniem przesłonić.
Jedynie gwar beztroski dochodził zza kotary.
A wszystko, by jałówki, koguciki, barany
dostatnio, pełne ikry , rosły jak Pan Bóg kazał,
na obraz i podobieństwo swego gospodarza.
Nie sposób przy tym nie rzec dwóch słówek o kaszarzu.
Jak wąż sprawnie się zwijał, na odcinkach przemiału;
- W roli magazyniera, pomocnika, młynarza
przyjmował, ważył, odsiewał, tryby uruchamiał.


Gdzieś pośrodku, pomiędzy tą Kaszarnią, a Strażą
w starodawnej dziewiarni, którą zwało się Gręplem...

_________________
Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora.
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
      MSIEWinNT1280x800
PostWysłany: 14.08.2014, 10:41:41 Odpowiedz z cytatem
seweryna
Stara wyga
Stara wyga
Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 387
Skąd: Zelów
Register IP:


Miasteczko Miasto moje


Z cyklu - Wspomnienia wierszem pisane


Gdzieś pośrodku, pomiędzy tą Kaszarnią, a Strażą
w starodawnej dziewiarni, którą zwało się Gręplem,
rozdzierano na pasma, rozluźniano, czesano
na drewnianym przyrządzie, zbitą w kłąb owczą wełnę.
Przywoziły tobołki po strzyżeniu niewiasty
i wieśniacy z odciętych od świata okolic
wykładali na ławę runa swoich współbraci,
by zębatym grzebieniem z nich poezję wydobyć.
Kołtun łajnem splątany z śmieciem leciał na boki,
jędrność owczych zapachów przyprawiała o mdłości,
a Ona, od tych bobków uwolniona i lśniąca
wychodziła jak ze sztuk szekspirowskich przenośnia.
I odtąd napuszona, olbrzymia, elegancka
jakby się nawdychała bieszczadzkiego powietrza,
porywając do tańca kołowrotki, wrzeciona
snuła niteczki w motki, niczym śpiewy anioła.

Aż dostała lambada gorącokrwista fioła,
bo sama nie była zdolna bardziej tancerzy rozgrzać.

Mruga

Ochotnicza Straż w centrum miała swoją siedzibę.
Stąd ruszali do akcji, zanim nową remizę ...

_________________
Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora.
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
      MSIEWinNT1280x800
PostWysłany: 15.08.2014, 12:47:07 Odpowiedz z cytatem
krystek
Stara wyga
Stara wyga
Dołączył: 19 Lis 2010
Posty: 338
Skąd: ZELÓW
Register IP:


Zagadkowa kawalkada


Z Moskwy na Kijów , drogą przez Ługańsk
jedzie rosyjskich wozów kolumna.
Co to za konwój, po co tam jadą?
i co się kryje za kawalkadą?

Konie ze ślubną karetą wiozą!
- Pewnie obrączki wszystkim nałożą
i Ukrainę jak pannę młodą
przed ołtarz w Moskwie wkrótce powiodą.

Tych ciężarówek ze trzysta jedzie.
Ile dokładnie? - Tego nikt nie wie.
W środku podobno same frykasy;
- Granaty figi i ananasy.

I instrumenty ze sobą wiozą
by hucznie przeszłość łączyć z przyszłością,
a nie zasklepić się nitką złotą
na wieki snutą we własnych włościach.

W pierwszym transporcie jadą pianina,
a w drugim obój, kocioł i cytra.
W trzecim trombita, w czwartym bandyta,
w piątym są gwizdki i okaryna.

Aż Ukrainą z wrażenia wstrząsa.
- Wszak tę rozpustę sam car urządza!
Jedzie kulebiak, po carsku jajka,
sos syberyjski, bigos, sałatka.

W siódmym pojeździe jadą przerzutnie,
w ósmym niedźwiedzie wiozą, wyrzutnie,
W dziewiątym same są parawany,
w kolejnych trumny i karawany.

W dwudziestym ryże, skrzynie cytrusów.
Za nimi wozy pełne łobuzów.
Od trzydziestego już nic nie widać,
ale jak mówią - „ Job twoja mać!”

- Sam „BUK” w nich jedzie i ancymony,
zatem być muszą opancerzone!

Nagle zniknęły z pola widzenia.
Gdzie się podziały? Może na przejścia
zmierzają inne, lub w jadowite mienią się żmije,
może wypełzną wężem o świcie.

Może się w szczury pozamieniały;
na wszystkie strony jak wszy rozlazły ,
lub prześlizgnęły się pod szlabanem
i defilują teraz bulwarem.

Może się w lotny zmieniły gaz,
wyparowały i przepadł ślad.

_________________
Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora.
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
      MSIEWinNT1280x800
PostWysłany: 17.08.2014, 05:01:30 Odpowiedz z cytatem
seweryna
Stara wyga
Stara wyga
Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 387
Skąd: Zelów
Register IP:


Miasteczko Miasto moje

Z cyklu - Wspomnienia wierszem pisane


Ochotnicza Straż w centrum miała swoją siedzibę.
Stąd ruszali do akcji, zanim nową remizę
otrzymali od miasta nasi dzielni strażacy.
Tu osmaleni sadzą zjeżdżali się po akcji.
Tu na sygnał syreny szli z zapałem i żarem,
jedni - wyrwani z łóżek, inni krowę pod lasem
zostawiwszy , z toporkiem cwałowali za pasem.
A dobiegłszy, za bosak zanim dziarsko chwycili,
dla odwagi kielonek łyknęli okowity.
Potem się rozejrzawszy na wsze strony za beczką
ładowali sikawki, haki, węże, wiaderko.
Wskakiwali na beczkę gnając co koń wyskoczy
i nie pękali wcale, kiedy dym szczypał w oczy.
Rozrywali hakami palące się hale,
lali wodę na strychy, osłaniając poddasze.
Chronili słomę i siano przed żywiołem strasznym,
gdy inni pochłonięci ratowaniem maszyn,
wyciąganiem kalekich, z którymi bez odsieczy
co by żywioł zrobił, aż się boję powiedzieć.
Ratowali zwierzęta, otwierając obory,
z chlewów wyganiano świnie i maciory,
podawano wodę i pianę na obiekt
nim rozpierzchła się iskra którą dali bogowie.


Po zakończonej akcji, ładowali drabiny,
zbierając resztki brzemion szkarłatnych ze zgliszczy,
na sygnale wracali sławni do remizy,
z której w święta państwowe, kościelne i w pogrzeby
wyruszały zastępy Strażackiej Orkiestry.

Dmąc w trąby, saksofony kapelmistrze zacni
budzili w społeczności patriotyczny zaczyn.
Wywołując w umysłach artystyczne doznania
mieli miłość i żałość do zaoferowania.
I przyznam się w skrytości, że będąc jeszcze dzieckiem ,
wsłuchana w Psalm, niejedną uroniłam łezkę;
A gdy uchem łowiłam melodie żałosne,
trefnie nogę złamałam, gdy huknęli puzonem;
- Wszak na Ojcze… i Zdrowaś…. - z wrażania podskoczyłam…
Taka w tej orkiestrze była wielka siła.

Mruga

W ogrodowym zaciszu, gdzie lipy sięgały nieba,
a wiosna zakwitała chabrami bzem i ostem...


Ostatnio zmieniony przez seweryna dnia 19.08.2014, 06:05:16, w całości zmieniany 1 raz

_________________
Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora.
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
      MSIEWinNT1280x800
PostWysłany: 19.08.2014, 05:33:14 Odpowiedz z cytatem
seweryna
Stara wyga
Stara wyga
Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 387
Skąd: Zelów
Register IP:


Miasteczko Miasto moje

Z cyklu - Wspomnienia wierszem pisane

Bukiet kwiatów

W ogrodowym zaciszu, gdzie lipy sięgały nieba,
a wiosna zakwitała chabrami bzem i ostem,
była ścieżka z betonu, co do kwiaciarni biegła,
jak się biegnie do raju, poprzez „cudne manowce”.

A była to kwiaciarnia, w ogrodowej szklarence,
zapuszczonej jak ogród, też z resztkami istnienia,
pękająca nadmiarem goździkowych zapachów,
w czas, gdy datę szczególną przywoływał kalendarz.
Różne były okazje- wielkie, małe, niezwykłe;
- Wszystkie czcić należało tradycyjnym goździkiem.
Los garbaty odgórnie już tę kwestię rozstrzygnął:
- Goździk winien być sztywny, więc wzmocniony drucikiem.
Innych kwiatów nie było, wszyscy winni mieć równo;
- Na dzień kobiet, rocznicę, tę niezwykłą i durną
kupowało się kwiatek - polityczną ofiarę,
który niósł z sobą miłość, stroił włosy i klapę.


Tu gdzie polski market do klienta frontem
zgrabnie się ustawił, oferując tanie....

_________________
Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora.
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
      MSIEWinNT1280x800
PostWysłany: 21.08.2014, 06:39:00 Odpowiedz z cytatem
seweryna
Stara wyga
Stara wyga
Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 387
Skąd: Zelów
Register IP:


Miasteczko Miasto moje

Z cyklu - Wspomnienia wierszem pisane


Tu gdzie polski market do klienta frontem
zgrabnie się ustawił, oferując tanie
wyprzedaże chały z dopiskiem - „Promocje”,
niegdyś była szkoła –na szyldzie z przydomkiem –" Nauki Specjalne" .

Tu mieli programy szkolno- wychowawcze
które docierały do uczniów wyzwaniem,
tu wbijano w głowy style literackie
na tyle, na ile procesy poznawcze
nie przerosły krzepy intelektualnej.
Czyli mówiąc prosto – trzeba było mówić
inaczej do głuchych, szyderców, upartych,
inaczej do ślepców, krnąbrnych, autystycznych,
niż do tych co swym żądzom nie mogli dać rady.

Dla mniej skiksowanych był program powszechny,
- często z nauczaniem indywidualnym,
a dla tych, co Pan Bóg stygmatem miłości
naznaczył umysły w sposób kompleksowy
była szkoła życia - nauka zawodu
ze strategią pracy w warunkach chronionych.

Stosowane w szkole metody aktywne
kształtowały w dzieciach rozumne czytanie,
które nakładało podnoszenie z kolan
i „być, albo nie być” rzucało na szalę.
Nie dziwi więc zatem, że abiturienci
tej szkoły z dopiskiem „Specjalna” na szyldzie,
w kościołach chorągwie noszą w rzędzie pierwszym
i kancelaryjne zajmują pozycje.

Czy ten ewenement zawdzięczać należy,
do dzisiaj filozof tego nie rozbierze,
- temu, że dzieciaki w niej były niezwykłe,
czy temu, ze program wybitny był wielce?!

A może Victoria im była pisana,
- wszak uczące ciało,
z całą klasą społem,
w jedną trąbkę dmuchało.



Kościół pod wezwaniem Maryi Dziewicy
pod skrzydła przygarniał błądzące owieczki...

_________________
Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora.
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
      MSIEWinNT1280x800
PostWysłany: 22.08.2014, 18:55:23 Odpowiedz z cytatem
seweryna
Stara wyga
Stara wyga
Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 387
Skąd: Zelów
Register IP:


Miasteczko Miasto moje

Z cyklu - Wspomnienia wierszem pisane


Kościół pod wezwaniem Maryi Dziewicy
pod skrzydła przygarniał błądzące owieczki.
Tutaj się modlono w intencji Ojczyzny,
składano ofiary, małżeńskie przysięgi.
Tu się dostawało odpusty zupełne,
przeżywało - Ducha Świętego zesłanie,
tutaj wierni głowy sypali popiołem,
odmawiano Wierzę….i Modlitwy Pańskie.

Tu adorowano Niepojęte Piękno,
doświadczając Boga każdą cząstką ciała,
odkrywano Łaski boskiej nowe światło,
kiedy pożądania jasnością spływała.
Tutaj wypraszano Ojca sprawiedliwość
gładzącego grzechy dla zbawienia duszy
i synowską miłość - którą uświęcone
życie, za owieczki swe składał w katuszy.
Z blasku Sakramentów i szkiełek witraży
spływało na głowy oświecenie strugą,
jakby chciało myśli śnięte dymem knotów
rozjaśnić nadludzko przed obłudy smugą.

Tutaj cały Kościół był wzięty na świadków:
- Wniebowzięcia Marii - Dziewicy Mateczki,
- Niepokalanego poczęcia Dzieciątka,
- Zmartwychwstania Ciała - i - w Ogrójcu Męki.
Tutaj w aureolę obrastało bractwo,
zbierając ofiary po każdej homilii,
tu strojono szopki, a barany z gwiazdą
przy żłobie uczucia żarliwe budziły.

Tutaj Trzej Królowie dary dla Jezusa
niosąc, szli wpatrzeni w niebo, oraz w gwiazdy,
stąd ksiądz po kolędzie do wiernych wyruszał,
a wcześniej kościelny przywoził opłatki.

Tutaj Bóg prawdziwy rodził się, umierał,
umierał i rodził tak już po tysiąckroć,
tutaj oddawały hołd Panu stworzenia
- chóry Cherubinów i wieśniaczy pomiot.
A ten głos tak bardzo prostaczy i śmiały
ciebie ujął Panie ze wszystkich najmocniej,
boś ty jest Rozpaczą, Łaską i Wołaniem;
- Krzyk duszy rozpoznasz w najmniejszej istocie.

Tutaj opiewali Dziewicę Mateńkę,
z nieba się patrzącą spojrzeniem kojącym,
na którym złożyli wszyscy swe nadzieje,
że weźmie w ramiona w godzinie żywiołów
- wybuchu wulkanu, tułactwa, bezrządu.

Tu święcili wodę i leżeli krzyżem,
tu Ojciec, Syn Boży - razem z Duchem Świętym
zesyłali Łaskę, gdy modły żarliwe
wznosił drań, łachudra, łotr, hultaj, nikczemnik.
Tutaj wspominano wszystkich zmarłych - wiernych,
odprawiano w wieczność wśród dymów kadzideł,
tutaj rozgrzeszano chciwych i pazernych,
tu się dokonały cudeńka prawdziwe.

Tu swój wkład zostawił proboszcz z organistą,
których nazwisk dzisiaj dziwnie nie pamiętam;

- Pierwszy – lżył z ambony łamaną łaciną,
a ten drugi w karty z diabłem duszę zprzegrał.


Mruga

_________________
Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora.
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
      MSIEWinNT1280x800
PostWysłany: 02.09.2014, 20:27:54 Odpowiedz z cytatem
seweryna
Stara wyga
Stara wyga
Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 387
Skąd: Zelów
Register IP:


Chcę wierzyć


Raz elektryk w pewnym mieście
płot przeskoczył - wrzasnął – „Wreszcie
bendem waszym prezydentem, chociaż wcale tego nie chcem!
Chociaż nie chcem, ale muszem
i gdy na Warszawe ruszem,
to natychmiast jom przewietrze.
Śruboktentem jom połechce.”

I wywijał w tej stolicy
śrubokrętem przez pięć latek,
aż się zrobił gładki, śliczny;
- Poczerwieniał na dodatek.

Lecz na głowę coś mu padło,
wyszedł z tego fakt fatalny;
- Zamiast dłoni, podał w studio
nogę - w geście powitalnym.

Lat minęło ze trzydzieści…
Mchem obrosło to zdarzenie,
lecz historii koło nie śpi;
- Premier rusza na Brukselę,
z tego Kraju śrubokrętem
skręconego przy pomocy
Matki Boskiej, którą w klapie
ów elektryk zwykł był nosić.

Premier rusza, bo zmęczony
jest łataniem gospodarki
tymi euro, co przywlekli
ci, dla których nie miał pracy.
Już od dawna szlag go trafiał,
na myśl o milionach ludzi,
co dla euro wyjechali,
skracając kryzysu słupki.

Zresztą marzył z dawna dawien,
by onuce mieć jedwabne,
a dla Polek i dla Polaków,
by kapotę mieć z brokatu.
Marzył premier nasz kochany
o kropidle pozłacanym
dla biskupów, kardynałów,
nowym wózku dla Drzymałów.
O skalpelu diamentowym
dla chirurgów ustawionych,
o pigułce Murti- Binga
dla zwykłego śmiertelnika.
Marzył premier, by mu grali
Wagner, Schuman, Bach, Beethoven,
w kozim mleku by kąpali
jego członki uświęcone.
By krewetki podawali
do śniadania i kolacji,
a obiady serwowali
kelnerzy z restauracji
- Sowa & Przyjaciele.

Marzył, by paskudy, geje
w ławach parlamentu skupić
i żeby jakiś poeta
wielbił ich „Odą do kupy”.

I marzył, by ktoś balladę
napisał o nim króciutką,
żeby resortowym dzieciom
sam Hefajstos ostrzył pióro.

Jedzie premier do Brukseli
z tą nadzieją,
że się spełni
premierowy cud mniemany...

- Lecz czy tam go zrozumieją?...?...?

z Anglii, z Francji przemysłowcy,
urzędnicy, dyplomaci...?

Czy to właśnie jest ten moment,
że w nasz tu rodzimy miszmasz
wtargnął snów szlachetnych finał?
Czy się dźwignie przemysł, zdrowie...?

- Czy oby deal przetrwa - premier & finans...?...?

_________________
Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora.
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
      MSIEWinNT1280x800
 ŻYCIE TO NIE TEATR 
PostWysłany: 13.09.2014, 06:51:58 Odpowiedz z cytatem
krystek
Stara wyga
Stara wyga
Dołączył: 19 Lis 2010
Posty: 338
Skąd: ZELÓW
Register IP:


Rozziew

Ziewa

To już wrzesień kolejny pod stopy liść ścieli,
znowu wrzosów dywany mienią się fioletem,
a ty nosisz niezłomnie tamten rudy sweter
i z oczu mi fantazję przeganiasz skutecznie,

Gdy wciąż mówisz, że pora buraki wyrywać,
bo wiatr hula po polach i słota nadciąga,
a we mnie dla podróży entuzjazm nie opadł
i marzę by z ptakami za morza szybować.

Lecz ciebie jakby zwiodła gwiazda mdła szaleńcza;
Powtarzasz – „Czas kasztany na zimę szykować,
bo tak cudnie pękają wrzucone do pieca.
- Zima przy trzasku minie jak chwila szalona”.

I takie tam…. że pora poszukać koźlarzy,
owce runem porosły, strzyc hurtem należy….
- Lecz nie pytasz co słychać u znajomych , w kawiarni,
i w tych miejscach, co cichość, a nie ruch potrzebny.

_________________
Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora.
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
      MSIEWinNT1280x800
 Forum forum.zelow.pl Strona Główna -> Małpi Gaj
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie GMT  
Strona 32 z 44  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 31, 32, 33 ... 42, 43, 44  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
Create by Danon