FAQ      Szukaj      Statystyki      Użytkownicy      Grupy      Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości      Profil            Zaloguj      Rejestracja

Forum forum.zelow.pl Strona Główna -> Małpi Gaj -> ŻYCIE TO NIE TEATR

Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 28, 29, 30 ... 42, 43, 44  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 

PostWysłany: 22.03.2014, 11:38:32 Odpowiedz z cytatem
seweryna
Stara wyga
Stara wyga
Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 387
Skąd: Zelów
Register IP:


Z podróży na Krym

Lwów c.d.

Cmentarz Łyczakowski. Stoimy w miejscu refleksji i wspomnień. Tu przyroda z naturą stworzyły miejsce, gdzie prócz pamięci, tym - dla których tu przyszliśmy nie można niczego dać, a czas napisał kronikę kulturowo – majętno - obyczajową, pełną artystycznych treści, wzruszających i skomplikowanych, jak całe ich życie.
W pobliżu bramy, na lewo od wejścia, nad wypełnioną po brzegi płonącymi zniczami nagrobną płytą, znajome popiersie. To pani Maria Konopnicka - autorka Roty, sztywnym spojrzeniem strzeże fundamentów piastowskiej wiary.
Obok, nieujarzmiona za życia, lecz obecnie pogrążona w wiecznym śnie - myśl geniuszu matematycznego. Kostniejący patos czarnej marmurowej płyty na grobie Stefana Banacha, studzi filozoficzny bełkot - o ważnej roli w historii.
Dalej, mogiła Gabrieli Zapolskiej, Władysława Bełzy, a wszyscy w sąsiedztwie obelisku - mickiewiczowskiego Ordona - z orłem na szczycie i z lwem u podnóża .
Cmentarz Łyczakowski to galeria rzeźby pod gołym niebem, a wszystkie nagrobki, to dzieła sztuki, z których jak z książki czyta się koleje ludzkiego losu. Miejsce niezwykłe. Wzrusza wielością sław i potęgą artystycznego talentu. Wejść tutaj, to tak, jak cofnąć się do innej epoki Są tu postaci kobiet w romantycznej stylizacji, finezyjne męskie postaci na nagrobkach kobiet np. Orfeusz z lirą na nagrobku Kruszelnickiej, jest rzeźba ormiańskiego filantropa obejmującego dzieci, rzeźba wdowy z sierotami. Jest tutaj mnóstwo polskich nazwisk i okazały fragment naszej historii. Nie da się przejść obojętnie nad zderzeniem rodzinnych historii, z boskimi wyrokami, poddającymi ludzi próbom. Chciałoby się na każdej z mogił położyć chociaż mały kwiatek, by ich ożywcza woń złagodziła potworność wyroków boskich, oraz pochyliła się w milczeniu, nad finezją życia i surowością śmierci.

Druga część cmentarza- to Polskie Orlęta. Zaspokajanie bałwochwalczej żądzy, forsujących absurdalny kult dogmatycznych zdarzeń, jest okrucieństwem wobec rzeczywistej chwały tu pogrzebanej i zbywanej milczeniem.
Jeśli istnieją na ziemi istoty święte, to ten cmentarz jest najświętszym z megaświętych. Trzy tysiące grobów! Najmłodszy obrońca Lwowa to dziewięcioletni Janek. Jurek miał lat 14, Antoś – 13, Tadzik - 15, Stefa – 17. Las białych krzyży, rozdzierających serce, jest swoistym reportażem przedstawiającym wojnę i daje świadectwo niewyobrażalnym tragediom historii.
„ A że tu leżą dzieciaki w mundurkach, przez to ten cmentarz jest jak szkółka” – pisał o Nich Kornel Makuszyński.

Ze Wzgórza Wysoki Zamek- jak okiem sięgnąć panorama Lwowa. Między zielonymi i złotymi kopułami kościołów, strzelistymi wieżami cerkwi, meczetów, szpicami katedr, ratusza i dziesiątek różnych nabożnych miejsc, które przekazują myśli telepatycznie i chciałyby przyćmić swym urokiem wszystko dookoła , unosi się absurdalny kult budzącej lęk potęgi, kunszt pałacowego bogactwa i smutno-surowa prawda. Nad nimi - wiecznie żywa pamięć Konopnickiej, Ordona, Zapolskiej, Grottgera, Franko, Banacha - ostrzega, że w dziejowych zamętach nietrudno jest zaprzepaścić człowieka.

_________________
Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora.
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
      MSIEWinNT1280x800
PostWysłany: 24.03.2014, 21:18:55 Odpowiedz z cytatem
krystek
Stara wyga
Stara wyga
Dołączył: 19 Lis 2010
Posty: 338
Skąd: ZELÓW
Register IP:


Szaman z Kinszasy

Raz szamanowi z miasta Kinszasa
wyrósł ząb złoty, na stare lata.
Ledwo nim błyśnie,
zaraz czar pryśnie,
bo papki smak się z pyska ulatnia.

_________________
Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora.
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
      MSIEWinNT1280x800
PostWysłany: 27.03.2014, 11:00:37 Odpowiedz z cytatem
seweryna
Stara wyga
Stara wyga
Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 387
Skąd: Zelów
Register IP:


Z podróży na Krym

II

Droga do Odessy. Oddalając się od Lwowa- droga coraz mniej przyjazna. Wyrwy, dziury i koleiny. Po obu stronach monotonny szpaler drzew skutecznie zasłania jakikolwiek widok. W przesmykach, udaje się zauważyć, że za drzewami prócz gołych pól, nic nie ma. Jednak czy na pewno? - Nie wiadomo. Pod drzewami, po obu stronach drogi istny śmietnik. Aż do obrzydzenia brudno. Papiery, torby foliowe, złom, nieżywe zwierzęta na całej długości trasy uświadamiają mi, że to moja pierwsza i ostatnia podróż w tym kierunku. Po przejechaniu ok 200 – 300 km. szpaler drzew robi się rzadszy, miejscami znika, by jeszcze czasem na krótko się pokazać. Wraz z jego zniknięciem podróż staje się ciekawsza. Jak okiem sięgnąć po jednej i drugiej stronie niekończące się zielone pagórki. To Podole. Przy drodze stragany. Sprzedają w nich owoce .Czas od czasu przystanek autobusowy, chociaż wokoło nie ma żadnych domów. Polne drogi dochodzące do podziurawionego jak sito asfaltu, jedynie sugerują, ze gdzieś tam za horyzontem pewnie mieszkają ludzie. W przydrożnych stacjach paliw punkty gastronomiczne. Mimo, że można tu kupić kawę, przekąski, juszkę rybną, a nawet zupę z frykadelkami, to jednak toalety zamknięte na klucz. Do jedynej otwartej - długa kolejka.
Powoli krajobraz się zmienia. Zaczynają się równiny, poorane pola, z czarną jak noc listopadowa ziemią. Aż trudno uwierzyć, że ziemia może mieć taki kolor, wręcz razi w oczy intensywnością czerni. Ciągnące się po horyzont. olbrzymie obszary ściernisk, lub świeżo zaoranej ziemi przecinają pasy lasów, albo rozległe połacie podsuszonego, aż sczerniałego słonecznika. Ten wydaje się niezebranym na czas zbożem. Niewiarygodna monotonia, czas od czasu zakłócona pojedynczymi, drewnianymi chatkami. Nie widać tu ludzi, jakby z obawy przed nowym, pozamykali się gdzieś bliżej Moskwy.
Na korzyść zmieniają się warunki na drodze. To znak, że minęliśmy Umań i jesteśmy na trasie Kijów- Odessa. Teraz komfort jazdy znacznie lepszy. Zniknęły dziury i koleiny. Przydrożne motele zapraszają na chwilę relaksu. Nie tracimy zbyt wiele czasu. Chcielibyśmy przed nocą dotrzeć w pobliże Odessy, a to jeszcze ok. 250 km. Mijamy most na Bohu. Z małych, oddalonych nieco od drogi domków, pokrytych eternitem, o zmroku wieje dziwną grozą. Skaczący po szybie wątły płomyk sugeruje, że źródłem światła jest w nich świeczka, nie elektryka. Widać, że daleko stąd do Europy…do Paryża, Brukseli, Londynu.

_________________
Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora.
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
      MSIEWinNT1280x800
PostWysłany: 30.03.2014, 09:22:25 Odpowiedz z cytatem
krystek
Stara wyga
Stara wyga
Dołączył: 19 Lis 2010
Posty: 338
Skąd: ZELÓW
Register IP:


Święci z Kościoła Siedem Boleści


Nocą w kościele - Siedem Boleści
błogosławieni śpiewają pieśni,
o tym , jak wiedli swe przaśne życie,
a dzisiaj w blaskach stoją na szczycie.

W rytmie mazura – koncert zaczyna
patronka Szwedów św. Brygida.
Pełna frasunku śpiewa pod krzyżem,
że jej objawień nie skąpi życie,
że doznawała mistycznych przeżyć,
pielgrzymowała do Świętej Ziemi.
W dzieciństwie wizje nadprzyrodzone
miała, że stanie się prekursorem
modłów do serca Jezusowego.
Dozgonnie będzie czcić świętość Jego.

A po niej Łazarz – patron żebraków
śpiewa kiksując o swym wygnaniu;
Jak odepchnięty łódką od brzegu
długo dryfował szukając steru.
Wskrzeszony, z nową na życie szansą
w grono biskupów wdarł się awansem.

Po nim- najmłodsza błogosławiona,
Najoblubieńsza z cór- Antonietta.
Widać mistycznie serio natchniona,
- bo ledwo dotknie czułego miejsca
i do Świętego Ducha list pisze,
to śpiew przechodzi natychmiast w wycie

Następny święty - Otton z Bambergii,
co kapelanem niegdyś książęcym
był, ale musiał wyemigrować
- Śpiewa, że wrócił chrystianizować.

A po nim św. Maria z Magdalii,
jedna ze słynnych trzech św. Marii
śpiewa, ze Chrystus siedem złych duchów
z jej ciała wygnał, czyli odprawił ,
zanim po śmierci jej się objawił.
Odtąd patronką jest ogrodników
osób kuszonych, świrów, nędzników.

Po niej zakonnik - Bonawentura,
co filozofię liznął w Paryżu
śpiewa, że słabość do Męki Pańskiej
ma i wyroki czyta z błękitu ;
- Że winy cząstka wszystkim przypadnie,
a śmierć, do życia - zapory usuwa.

W rytmie hip-hopa w martwe i głuche
wchodzi ozdoba kościoła szumnie.
Biata – szlachetna, troskliwa matka
wie, że kobietę nie zdobi szata;
A więc zdejmuje łaszek po łaszku,
który aktywną krępuje duszę.

Apostoł Tomasz - patron stolarzy
nad ciałem Pana rozdzierał szaty.
Lecz kiedy palec w bok Boga włożył
dusza zadrżała jak ptaszek nocny.
Teraz w kościele- Siedem Boleści
nie mogąc dłużej tłumić jej dreszczy,
wszystko, czym truł się i czym się pieścił
wyrzuca z siebie, śpiewając pieśni.

A tłumy walą, mdleją z podziwu…
do śpiewów garnie się byle serce.
I chociaż szybciej biją z zachwytu
są gówno warte, bo nie są święte.

_________________
Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora.
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
      MSIEWinNT1280x800
PostWysłany: 05.04.2014, 16:37:24 Odpowiedz z cytatem
seweryna
Stara wyga
Stara wyga
Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 387
Skąd: Zelów
Register IP:


Z podróży na Krym


Odessa. Jaskrawe słońce zapowiada piękny dzień. Podbudowani świadomością, że lwia część trasy za nami, a cel z każdą chwilą bliższy, nie zwracamy już uwagi na zaśmiecone pobocze, podążające za nami od Lwowa. Podziwiamy rozległe zielone tereny po obu stronach drogi, czując na twarzy coraz śmielej zalatującą naddniestrzańską bryzę i spokój emanujący w naszą stronę z mickiewiczowskich akermańskich stepów.

W biurze podróży w Odessie czekamy na przewodnika. Zaczynamy od Prymorskiego Bulwaru. Z góry, schody Potiomkinowskie wyglądają jakby na wyrost okrzyknięte legendą. Brudne, szare, wyszczerbione, puste. Schodzimy w dół. Po raz pierwszy Morze Czarne oglądam nie na zdjęciu. W porcie - u stóp schodów, nabrzeże pasażerskie z terminalami promowymi . Stoi tu kilka statków pasażerskich. Dworzec morski, z eleganckim hotelem Odessa, mimo że nie oblegane tłumnie – podpowiadają - że spuścizna Katarzyny II prosperuje, a czas nie zatrzymał się wraz z odejściem jej epoki.
Po napatrzeniu się, po drodze ze Lwowa, na przeżarte rdzą Wołgi, Łady i Moskwicze, widok nowoczesności pozwala na chwilę zapomnieć o ukraińskiej biedzie.
Znowu pokonujemy 192 stopnie. Tym razem w górę. Schody z tej perspektywy, mimo przytłaczającej szarości wyglądają zupełnie inaczej. Są faktycznie olbrzymie. Nie dziwi, że spacer po nich jest obowiązkowym programem zwiedzania Odessy, pozwalającym zrozumieć jej niezwykły charakter.
Opowieści przewodnika o początkach miasta, związanych głównie z budową portu, z którego ukraińska pszenica i rosyjskie drewno trafiały na rynki europejskie i następującej po niej eksplozji budowlanej, związanej z przybyciem do miasta architektów światowej sławy, każą nam rozglądać się w poszukiwaniu odesskiego piękna.
Spacerując ulicami Odessy rzucamy okiem na obiekty nadające miastu wielkomiejskiego szyku i delektujemy się wielokulturową atmosferą miasta nazywanego Małym Paryżem, lub Południową Palmirą.
Widokowe budynki Teatru i Opery, hoteli - Londyńskiego i Petersburskiego, oraz Pałac Tołstoja robią wrażenie. Ożywiają niepowtarzalnością stylu, puste przed południem ulice i odwracają uwagę od epokowych perypetii ażurowych balustrad, finezyjnych balkonów, ozdobnych gzymsów i kruszących się płaskorzeźb - zdobiących fasady szeregowych budynków.
Przechodzimy przez centrum handlowe w byłym Pałacu Woroncowa, przez Plac Grecki, rzucamy okiem na Belweder Woroncowa, podziwiamy pałacową architekturę Starej Giełdy i filharmonii.
Przy ul. Deribasowskoj napotykamy kamienicę z tablicą upamiętniającą zesłanie Adama Mickiewicza.
W ponad dwustuletnim parku ciszę przecina szum platanów, wypełniając duszę treścią książki „Dwanaście krzeseł”. Z poziomu jednego z tych krzeseł łatwiej zrozumieć co stało się z Odessą, po zderzeniu z pewną szczególną kulturą, zapoczątkowaną w latach dwudziestych ubiegłego wieku.

_________________
Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora.
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
      MSIEWinNT1280x800
PostWysłany: 10.04.2014, 06:58:23 Odpowiedz z cytatem
krystek
Stara wyga
Stara wyga
Dołączył: 19 Lis 2010
Posty: 338
Skąd: ZELÓW
Register IP:


Zguba


Wstałam wcześnie, żeby z psem
wyjść na spacer, ledwo świt,
a on gdzieś zapodział się.
Jak kamfora nagle znikł.

Niespokojny wcześniej był;
- Szczekał, warczał, kopał dół,
szarpał panią, pogryzł smycz.
Węszył, jakby koniec czuł.

Jeśli spotkał by go ktoś,
proszę - dajcie państwo znać,
bo on może wściekły być.
Szczególny znak … - równiutko chodzi łapa w łapę.

_________________
Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora.
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
      MSIEWinNT1350x844
PostWysłany: 12.04.2014, 07:32:48 Odpowiedz z cytatem
seweryna
Stara wyga
Stara wyga
Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 387
Skąd: Zelów
Register IP:


Z podróży na Krym


Opuszczamy Odessę. Do hotelu w Ałuszczie, mamy ok 500 km. Jest w miarę wcześnie, zaledwie południe. O tej porze roku, noc ociąga się z nadejściem i nie śpieszno jej witać się z dziennym zgiełkiem, więc do wieczora mamy dużo czasu.
Przemieszczamy się malowniczą drogą w kierunku południowo- wschodnim, przez nizinę czarnomorską. Soczysta zieleń drzew i obsianych pól, oraz czerń zaoranej ziemi, bajecznie harmonizują ze sobą. Po prawej, na skraju widnokręgu, lśniącym lustrem błyskają wody Bohu, a nieco dalej - przed nami, przesycona światłem toń Dniepru dusi żar sierpniowego słońca i również błyska w naszą stronę kryształowym zwierciadłem. Wszystkie mijane domy, ustawiane są względem drogi szczytem i pomalowane na niebiesko. Są to małe chałupki, kryte eternitem, z maleńkimi okienkami. Przywołują wyglądem pierwszą połowę ubiegłego wieku. Wokoło domów zaniedbane ogródki, a w nich swobodnie rosnące wybujałe zielska. Sporadycznie można przy nich zobaczyć człowieka.
Powoli zmienia się krajobraz. Obsiane pola ustępują miejsca płowym stepom. Te będą nas prowadzić aż do Symferopola.
Wjazd na półwysep krymski jest jeden -przez Przesmyk Perekopski. Po lewej – srebrne, milczące wody Morza Azowskiego, po prawo – błękitne, aż prawie święte - Morza Czarnego. Mijamy krymskie limany.
Wjazd do Autonomicznej Republiki Krymu ma swój rytuał. Przed budką celniczą obowiązkowy przystanek. Kontrola dokumentów. Jednak wjazd bez większych problemów. Jedziemy przez stepową, monotonną równinę na południe, w kierunku Symferopola - stolica Krymu. Widok zdumiewa. Wokół nas płonąco-brązowa, niekończąca się przestrzeń, zakłócona czas od czasu kępką traw innego koloru, lub karłowatą drzewinką. Im bliżej na południe, krajobraz się zmienia. Zaczynają się pagórki, później góry. Mijamy gęsto usiane na ugorach, rozpoczęte budowle maleńkich domków z żółtej cegły. To powracający z wygnania Tatarzy zajmują tereny. Rozpoczynając budowle , czekają na uregulowania prawne, dotyczące ich problemu.
Wreszcie Symferopol. Jedziemy przez centrum. Naprzeciwko dworca pomnik Ilicza Lenina. W takiej odsłonie widzę wodza po raz pierwszy. Nudzi się na ławeczce, z nogą założoną na nogę.
Jedziemy na południe, przed nami Góry Krymskie. Po prawej masyw Czatyrdahu- potężna góra o pionowych zboczach i płaskim jak stół szczycie, po lewej - Demerdżi. Przemieszczając się doliną przecinamy pasmo gór . Za szybą migają porośnięte dębami i grabami stoki. Wreszcie droga prowadzi w dół, jest coraz mniej lasu, a na horyzoncie morze. Za moment wyłania się miasto. Czuję, że zbliża się kres dnia i czterodniowej poniewierki. Jesteśmy na południowym wybrzeżu Krymu.

W hotelu Ałuszta - w przestronnej recepcji skórzane kanapy, jest elegancko, miło, sprawna obsługa. Drzwi do pokoju otwieramy przy użyciu karty magnetycznej. Po tym, co widzieliśmy po drodze, cudeńka techniki są nieprawdopodobnym zaskoczeniem.

_________________
Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora.
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
      MSIEWinNT1350x844
PostWysłany: 16.04.2014, 20:33:00 Odpowiedz z cytatem
seweryna
Stara wyga
Stara wyga
Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 387
Skąd: Zelów
Register IP:


Z podróży na Krym

III
Krym. Południowe wybrzeże

Ałupka, Haspra, Liwadia, Jałta, Nikita, Ałuszta , Sudak.
Przed Rewolucją Październikową rejony te były w posiadaniu najznamienitszych rodów Rosji. To, że mieli tu swe posiadłości rosyjscy książęta i hrabiowie, zaowocowało prestiżem rejonu i światową popularnością. Wybudowano tu drogi, kurorty, rozwinęła się turystyka. Po październiku, znacjonalizowano posiadłości hrabiowskie. Mniej znamienite, zamieniono w domy wczasowe i sanatoria dla ludu, a w pałacach naczelne dowództwo komunistycznej partii miało swoją luksusową przystań. Po uzyskaniu niepodległości przez Ukrainę, niewiele się zmieniło. Nadal przybywają tu na wypoczynek sławni i bogaci ze wszystkich części byłego ZSRR, od Zakaukazia po najdalsze rejony Azji.

Serpentyną, wzdłuż linii brzegowej morza jedziemy w kierunku zachodnim. Zaczynamy od najdalej na zachód wysuniętej Ałupki. Za oknem migają przepiękne widoki gór i miast zbudowanych na zboczach. Morze Czarne wyjątkowo spokojne. Zdaje się być niewzruszone dziejowymi kataklizmami, rozpoczynającymi nowe epoki. Chwilami robi się gorąco, zwłaszcza gdy przez okno samochodu zaglądają w oczy powietrzne płaszczyzny otoczone z góry błękitem nieba, a z dołu- leśnym zaciszem, położonym kilkadziesiąt, a może kilkaset metrów niżej. Dojeżdżamy do Haspry. Tutaj znajduje się wizytówka Krymu - Jaskółcze Gniazdo - symbol rozpoznawalny jak Wieża Eiffla, Most Harbour Bridge, wieżowce na Manhattanie. Z platformy widokowej podziwiamy Cudeńko. Na samym cyplu szarej skały, otoczonej z trzech stron morzem, na wysokości - w połowie tak jak do chmur – biały pałacyk zbudowany w średniowiecznym stylu. Uroczy widok nęci urodą i przeraża osobliwością. Chylę czoła przed pomysłem architekta i inwestora. Nawet natura zdaje się być urzeczona fantazją rąk „siejących kwiaty” bo nie dopuściła, by w potopie dziejowych nawałnic, owy ludzki tryumf przepadł, ale w swej łaskawości pozwoliła, by podniósł się i wraz z nią rozsiewał wokoło magię.

Ałupka. U stóp pionowej ściany góry Aj Petri - od strony morza, przepiękny XIX wieczny pałac gubernatora Krymu i całej Nowej Rosji – generała Michaiła Woroncowa. To w nim podczas konferencji jałtańskiej mieszkał Winston Churchil i czuł się w nim jak w Anglii. Nie dziwi więc, że my również, stojąc pomiędzy pałacem, a sławetną Aj Petri czujemy się jak na dziedzińcu Windsoru. Architektura pałacu to połączenie staroangielskiego, zębatego gotyku z orientalną architekturą indyjską i mongolską. Każda strona pałacu to inny styl, a raczej mieszanka stylów ze wskazaniem na jeden zasadniczy. Fasady północna i zachodnia z głównym wejściem, bez wątpliwości przypomina angielskie pałace. Strona południowa to orientalna budowla indyjsko – mongolska. Na całością wznoszą się wieżyczki przypominające arabskie minarety. Intrygujące jest również to, że pałac odwzorowuje rzeźbę Góry Aj Petri, na tle której został wybudowany. Jest perełką architektoniczną, mistrzowsko wpasowaną w krajobraz.
Wejście do środka, od strony morza, wiedzie przez wielostopniowe schody. Strzegą go trzy pary lwów – śpiąca, budząca się i czuwająca. Nad drzwiami, przypominającymi wejście do meczetu – arabski napis – „ Nie ma Boga nad Allaha, a Mahomet jest jego prorokiem. Wewnątrz 150 pokoi. Jest tu m.in. salon błękitny, sala perkalowa, chiński gabinet, biblioteka, jadalnia z balkonem dla orkiestry. W nich dębowe podłogi, kominki z błyszczącego diabazu, stylowe meble, egzotyczne posągi, na ścianach obrazy, pędzla włoskich, flamandzkich i francuskich mistrzów.
W oparciu o doznane tu wrażenia w pamięci odtwarzam historię. Z portretów - gubernatora, jego żony Polki - Aleksandry Branickiej, carycy Katarzyny, czuję jak spływa moc surowych spojrzeń, obwiniających wszystkich, którzy się tu znaleźli, za egzekucje na bohaterach ich epoki. W zaciszu błękitnego salonu jeszcze bębnią, odbijając się od ścian nutki Rachmaninowa, Szalapina, brzmią wersy Żukowskiego, oraz błyska wieczny płomień oczu Szyszkina, Ajwazowskiego, Bogajewskiego i innych sprowadzanych do pałacu artystów.
Między błękitnym salonem, a jadalnią- przechodni ogród z tropikalnymi roślinami. Białe, marmurowe, antyczne rzeźby są dopełnieniem pałacowego luksusu i fantazji architektów.
Czterdziestohektarowy park wokół pałacu, niepospolitym urokiem oddaje wyjątkowość dawnych właścicieli. Rośnie w nim ok. 200 gatunków drzew i krzewów - m.in. dąb korkowy, magnolie, pinie, drzewa laurowe, cyprysy, oliwki, palmy. Od południowej strony - Ogród Dolny. To kipiące zielenią tarasy schodzące do morza, a w nich kopia Fontanny Łez z Pałacu Chanów w Bakczysaraju.
Od północy - Ogrody Górne. Szum fontanny Trilbi – nazwanej imieniem i na cześć padłego psa gubernatora, oraz rosnących tu drzew i sztucznych jezior połączonych huczącymi wodospadami, skłania do rozmyślań i westchnień. Z ławeczki stojącej pod wiekowym kasztanem patrzę jak w drżącym od jaskrawego słońca powietrzu, z poukładanych w dziwne kształty skał, podnosi się widmo, które raz się śmieje, a raz żałuje utraconego na zawsze ogromu.

Nie dziwi, że partyjna wierchuszka po wojnie tak chętnie zjeżdżała się do pałacu wietrzyć otumanione marksistowsko - leninowską ideologią głowy. Nie dziwi, ze król Bajdocji również upatrzył sobie to miejsce.

_________________
Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora.
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
      MSIEWinNT1350x844
PostWysłany: 18.04.2014, 05:19:08 Odpowiedz z cytatem
krystek
Stara wyga
Stara wyga
Dołączył: 19 Lis 2010
Posty: 338
Skąd: ZELÓW
Register IP:


Na wiosnę
Mruga

Natura kropiąc kwietniowym deszczem
podnosi ducha, co się życiem zowie.
Ptasie szczebioty obiegły ziemię,
trelami serca rozgrzać gotowe.

Z drzew kapie magia wiosennym kwieciem,
przed którą serce mięknie najtwardsze.
Słońce oblaną ma twarz rumieńcem,
płaci za grudnie nie najłaskawsze.

Natchnień wiosennych budzi się chwila;
Rusałka pręży swe gibkie ciało.
Na nowe życie nadzieją błyska,
to, co pod bokiem twoim zszarzało.


Życzę Wszystkim, którzy tu zaglądają Wesołych Świąt.

_________________
Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora.
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
      MSIEWinNT1350x844
PostWysłany: 21.04.2014, 15:53:50 Odpowiedz z cytatem
seweryna
Stara wyga
Stara wyga
Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 387
Skąd: Zelów
Register IP:


Z podróży na Krym

III

Krym. Południowe wybrzeże c.d.

Jałta – Nadmorski bulwar tętni życiem. Spacerując promenadą, podziwiamy amfiteatralne położenie najdroższego na Krymie kurortu. Zielona muszla Gór Krymskich od północy, oraz linia brzegowa Morza Czarnego od strony południowej - wyznaczają granice miasta.
Mijajmy galerię malujących pod chmurką artystów. Ukryte na zboczach gór, wśród zjadliwej zieleni, przedrewolucyjne, zabytkowe budowle kradną naszą uwagę. Czuwają nad nimi milczące i groźne szczyty, ogarniając spojrzeniem okolice. Zjawiskowe widoki trafiają do zakamarków serca i przyśpieszają jego bicie.
Budynki i nazwy ulic przypominają, że bawiła tu elita przedpaździernikowej Rosji. Bywał tu M. Gorki, A. Czechow, M. Majakowski, naczelni przywódcy, politycy, artyści. Ślady imperialnej świetności, wyszukana architektura, wąskie uliczki, stylowe hotele, stare parki, dobrze zachowane liczne cerkwie – pozwalają sądzić, że wyłoniona z potopu nawałnic - samozwańcza elita świeżej epoki sowiecczyzmu - nie zamierzała niczego zmieniać, lecz jak ulewa zalewała pałace i wille przekształcone w kurorty, by cieszyć się słońcem południa - w uroczyskach, nie przez siebie stworzonych.
Siedząc na tarasie przypadkowej kawiarni, spoglądamy na turystyczne statki, kiwające się na oślepiającej blaskiem - marmurkowej tafli Morza Czarnego. W piekielnym żarze, nad horyzontem, na tle poszarpanych obłoków - krąży sęp. Przez rozedrgane w słońcu opary massandryjskiego wina, widać, jakby przybierał postać Jazona - z wyprawy po złote runo.
Niewiele tutaj atrakcji. Miejsce zachwyca i jednocześnie straszy urokiem. Plaża wąska, wybetonowana, a w naturalnej odsłonie z ostrymi kamieniami - przecinającymi do krwi stopy. Jak okiem sięgnąć szeroka betonowa promenada. Przy pomniku Antoniego Czechowa zatrzymujemy się. Obecność Damy z pieskiem wzbudza refleksje nad życiem. Mimowolnie ciśnie się na usta pytanie –„Niewola, czy wolność?’, „Kłamstwo, czy szczerość?”
Na końcu promenady, na tle gór - wśród palm gigantyczny pomnik Iilicza Lenina, a naprzeciwko, po drugiej stronie ulicy - plama na jego dorobku - MacDonald. Kupujemy Big Maca, Pepsi Colę i idziemy pod pomnik. Na schodach, u stóp wodza, moc odpoczywających turystów. Szukamy wolnego skrawka, by usiąść i przekonać się jak smakuje ”imperialistyczna” buła w bolszewickim polu magnetycznym. Opychając się w miejscu rozdętym pijaną fantazją do granic absurdu, obserwujemy, czy wódz nie dostaje drgawek, albo czy przynajmniej nie marszczy brwi. Deficyt naszej przyzwoitości, usprawiedliwia zapoczątkowane przez niego prawo dżungli, mimo, że w kontekście historycznych wydarzeń żadne draństwo nie może złagodzić innych.

_________________
Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora.
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
      MSIEWinNT1350x844
PostWysłany: 23.04.2014, 20:14:52 Odpowiedz z cytatem
seweryna
Stara wyga
Stara wyga
Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 387
Skąd: Zelów
Register IP:



Z podróży na Krym


III

Krym. Południowe Wybrzeże c.d.

Siedem kilometrów na zachód od Jałty - nieznana nikomu Liwadia. Jednak na pierwszy rzut oka widać, że Wielka Jałta i cały rejon Południowego Wybrzeża, jej zawdzięczają popularność. Biały, okazały budynek w otoczeniu śródziemnomorskiej roślinności, przykuwa naszą uwagę. Na brunatnozielonym placu, kwitnące klomby aż kipią bogactwem kształtów i kolorów. Wysmukłe palmy dotykają chmur, a dostojne platany i cyprysy nawet nie drgną, zasłuchane w melodie szumiących fontann i morza.
Jednak historia związana z tym miejscem nie nastraja pozytywnie. To tutaj ostatni car Rosji Mikołaj II Romanow wybudował letnią rezydencję dla swojej rodziny, w której gościł zaledwie cztery razy i również tutaj miała miejsce słynna konferencja jałtańska, na której wielka trójca stworzyła po II wojnie nowy porządek świata.

Piękny, dwupoziomowy pałac, zbudowany w stylu neorenesansowym z białego kamienia, mieści 58 pomieszczeń. Przed wejściu głównym - podwójne - korynckie kolumny z białego marmuru z niebieskim odcieniem, zwieńczone łukami. Zarówno kolumny, jak i zwieńczenia bogato dekorowane artystycznymi rzeźbami Po bokach dwa leżące lwy. Przy wejściu ozdobne wazy z uralskiego jaspisu. Ozdobny portal drzwiowy przypomina wejście do meczetu i nadaje powagi miejscu.
Dolna kondygnacja pałacu to muzeum upamiętniające konferencję jałtańską. W sali konferencyjnej - długi olbrzymi stół. Przy nim toczyły się spory i dochodzono do konkluzji. W innej, mniejszej - stół okrągły. Na nim miniaturki flag- Rosji, Anglii i Stanów, oraz wizytówki przywódców tych państw . To w tej sali podpisano końcowy Akt Jałtański. Na ścianach zdjęcia upamiętniające wydarzenie.
Odnoszę wrażenie, że spoglądający z nich decydenci mają zdziwione miny. Czyżby sami byli zaskoczeni tym, że Bóg nie grzmi w momencie, gdy oni podkopują fundamenty światowego ładu ?

Sąsiednie pomieszczenia - to elegancko umeblowany apartament. Mieszkał w nim Roosevelt z córką, podczas pobytu na Krymie. Pomieszczenia urządzone z elegancją i smakiem. Wysokie okna, ściany zdobione rzeźbą, na sufitach kasetony w przeróżnym stylu, bogate i piękne żyrandole, boazerie, kryształowe lustra nadają całości pałacowego charakteru.

W dalszej części przechodzimy do gabinetu Stalina z pięknym, olbrzymim kryształowym żyrandolem, ze skórzanym fotelem i z biurkiem nakrytym czerwonym suknem. Wszystko niestety naznaczone tu piętnem tortur , gwałtu, grabieży i masakry.

Wchodzimy na piętro łagodnymi schodami. Tymi samymi, po których wchodziła caryca - Aleksandra Fiodorowna. Mruga Przy sufitach piękne kryształowe żyrandole, kolorowe szklane kinkiety na ścianach. Umeblowanie jak za czasów carskiej bytności - komody, biblioteka, obrazy, portrety rodziny carskiej. Jest tablica szkolna, biurko, przy którym uczyły się dzieci. W oszklonych komodach porcelana, na stoliku samowar. W pokojach rzeźbione szafy, kominki z kolorowych marmurów, w różnym stylu. W jadalni, zastawiony do obiadu stół, jakby car z rodziną miał za chwilę przy nim zasiąść. Jest salon koncertowy z fortepianem i skrzypcami, są pokoje dziecięce z rysunkami na ścianach i jest pokój carycy, dekorowany ikonami z kącikiem do modlitwy i fotografiami rodzinnymi.
W pokoju cara - z widokiem na morze, obok kominka, na ścianie haftowany kilim. Na nim - On – władca Rosji z żoną i synem. Na innym, za szybą zdjęcie całej rodziny – car, żona, cztery córki, syn. Nic nie wskazuje, że to ostatnie rodzinne zdjęcie monarchy. Obraz wyjątkowo poruszający i tak osobliwy, aż przemawia, przesyłając wprost do uszu komunikat: – Tak, to jest prawda. Niech cały świat o tym się dowie.

_________________
Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora.
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
      MSIEWinNT1350x844
PostWysłany: 25.04.2014, 20:44:59 Odpowiedz z cytatem
seweryna
Stara wyga
Stara wyga
Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 387
Skąd: Zelów
Register IP:


Z podróży na Krym

III

Krym. Południowe Wybrzeże c.d.


Szesnaście kilometrów na wschód od jałtańskiego zgiełku - wieś Nikita, a w niej ogród botaniczny, założony równo 200 lat temu. W parkowym zaciszu, rozmarzona natura przepychem formy i treści zakrywa szarą, ukraińską rzeczywistość. Na tysiącu ha. – piętnaście tysięcy gatunków i odmian roślin, sprowadzonych z całego świata. Przepiękne egzotyczne miejsce. Spacer po parku, mimo, że jest ucztą dla ducha, nie należy do łatwych. Chodzi się w nim pod górę, lub z góry. Przy temperaturze - powyżej 30 stopni C. pomimo cienia, spacer , nie da o sobie szybko zapomnieć. Jednak z uwagi na ogrom piękna, którego nie udało się ludzką reką pobrudzić, nie można pominąć tej perełki krymskiej „riwiery”.

Wzdłuż wysokiej ściany rosnących dębów, których jest tutaj z 20 odmian, m.in. dęby korkowe i wiecznie zielone kalifornijskie, dochodzimy do bambusowego gąszczu. Bambusy, smukłą, gibką sylwetką zachęcają by się nimi zachwycać. Nie zatrzymujemy się na dłużej, czeka na nas aleja cyprysowa, czekają cedry libańskie, czerwone cedry amerykańskie i płaczący cedr z Atlasu, czekają palmy daktylowe, chiński bambus, drzewa mirtowe, figowce, sekwoje, himalajskie cyprysy, kaspijskie lotosy, perska parocja, włoska pinia, wiązy, magnolie, eukaliptusy. Czekają na nas okazy platanów, mamutowca, hurmy i inne egzotyczne cudeńka.
Olbrzymia różnorodność, zdumiewa kształtem, kolorem, pokrojem korony, układem konarów. Rosną w grupach, tworzą szpalery, labirynty, żywopłoty, wznoszą się pojedynczo nad krzewami, rozkładając majestatycznie gałęzie, lub kradną spojrzenia sięgającymi chmur srebrzysto zielonymi pióropuszami, albo czarami zapachów roztrącają obłoki niebios. Niektóre wyeksponowane na przyciętych trawnikach urzekają kształtem i pięknem samym w sobie. Posadzone obok siebie różne odmiany gatunków, tworzą kontrastującą kolorystycznie mieszankę, inne burzą kwiatów zatrzymują przy sobie. Idąc między egzotycznym, naturalnym pięknem mijamy paradną bramę Parku Górnego, schodzimy po wielostopniowych schodach w otoczeniu kaskad i uskoków wodnych. Kwitną w nich żółte i białe lilie wodne, między którymi pływają różowe nenufary i cienie odbitych fikusów . Mijamy japoński ogród z bonsai. Wychodzimy na polanę w otoczeniu iglaków. Jest na niej rozarium z dwoma tysiącami gatunków różnobarwnych róż. Jest wśród nich Światło Jałty, Rosyjska Piękność, Gwiezdna Siostra – nazwana na cześć Walentyny Tierieszkowej. W innym miejscu - fontanna w kształcie kwiatu lotosu, z pływającym wokół niej żywym kwitnącym lotosem.
Mijamy altankę z grotą w Parku Dolnym, oraz marmurowy błękitny basen z mieniącą się kryształowo czystą wodą. Z cokołu przygląda się nam projektant ogrodu – Fin z pochodzenia - Steven Christian. Z twarzy przechodniów odczytuje reakcje. Z pokorą pochylamy głowy wdzięczni za moc zniewalająco relaksujących wrażeń.

_________________
Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora.
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
      MSIEWinNT1350x844
PostWysłany: 27.04.2014, 06:31:26 Odpowiedz z cytatem
krystek
Stara wyga
Stara wyga
Dołączył: 19 Lis 2010
Posty: 338
Skąd: ZELÓW
Register IP:


Toast

Mruga

Wiwat Święci! Sto lat Święci!
Toast za was wznoszę;
Niech interes wasz się kręci!
Niech się kult rozpostrze!

Rozmnażajcie się najczęściej
jak tylko się uda,
bo miłości brak na świecie
i potrzebne cuda.

Nauczajcie jak się kochać,
jak żyć bez pieniędzy,
jak umierać i jak cierpieć,
jak się nie bać nędzy.

Ozdabiajcie puste głowy
w swej opieki wianki,
aż uchwycą ranną zorzę
wszystkie ziemskie karły.

_________________
Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora.
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
      MSIEWinNT1350x844
PostWysłany: 30.04.2014, 16:04:24 Odpowiedz z cytatem
seweryna
Stara wyga
Stara wyga
Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 387
Skąd: Zelów
Register IP:


Z podróży na Krym

III

Krym. Południowe Wybrzeże c.d.


Drogą tysiąca zakrętów, z malowniczymi widokami na góry i morze jedziemy na wschód. Trasa przeraża i zachwyca oryginalnością. Przecinamy południową jajłę Demerdzi, w miejscu, w którym góra schodzi witać się z morzem, albo celowo zniża w pochyłości stok, by z rozpalonego nieba, łatwiej było zejść gwiazdom i zaczerpnąć czarnomorskiego chłodu. Czuję na plecach dreszcz strachu i zachwytu. W tym momencie zaczynam rozumieć, jak realny jest Mickiewiczowski sonet: „Zmów pacierz, opuść wodze, odwróć na bok lica – tu jeździec końskim nogom swój rozum powierza…”
Za szybą migają lśniące w jaskrawym słońcu górskie głazy, na przemian z kilkusetmetrowymi przepaściami, poprzecinane wyłaniającą się zza zakrętów linią brzegową morza. Góry tutaj, to nagie skały, z rzadka porośnięte niskawym, ciemnozielonym jałowcem. Natomiast w dole i w przełęczach zieleń zarówno w treści, jak i w formie zdaje się, że przebrała miarę. Wszystko razem – góry, zakręty, przepaście, urwiska, rozwydrzenie zieleni w oślepiającym słońcu- wydaje się morderczo przygnębiające, a jednak nieziemsko piękne - straszy i nęci urokiem. Oglądane z góry miasteczka, położone w dolinach, wyglądają jak zapomniane przez Boga oazy. Ta jazda, to jedna z najbardziej ekscytujących w moim życiu.
Wreszcie góry nieco niższe, ale widoki nadal fascynują. Nagie skalne wzniesienia na przemian z zielonymi przełęczami na tle błękitnego nieba prowadzą nas wprost do Krainy Słońca. Przed nami Sudak .
Pierwsze wrażenia mało ciekawe. Zwykły kurort na łagodnym wybrzeżu, otoczony górami. Jedynie zachodnia część, ze wzgórzem zamkowym twierdzy jest stroma. Ulicą Lenina zmierzamy w jej kierunku. Mijamy pensjonaty i wielkopłytowe bloki. Uwagę naszą zwraca słup – czarna, niewysoka kolumna, zwieńczona z czterech stron tamgą. Pod datą 18 maja 1944 – arabskie napisy. Data sugeruje, że pomnik upamiętnia akcję oczyszczania Krymu z Tatarów, zmuszonych do wyjazdu za Kaukaz. Czuję obrzydzenie, gdy zestawię to wydarzenie, z późniejszym o rok, innym historycznym faktem, mającym miejsce tu na Krymie, w Liwadii.

Przed nami szarobrunatne, kamienne wzgórze otoczone poszarpanym murem. To najlepiej zachowany zabytek na Krymie, z czasów rozkwitu średniowiecznej Republiki Genueńskiej – XIV/XVw. Twierdza - położona na wysokim wzgórzu, którego zbocze spada wprost do morza. Kiedyś mieściła się tutaj genueńska osada, a w zalewie tureckiego najazdu, miejsce to było bastionem obronnym Genueńczyków. Ostatecznie forteca została zdobyta, a ok. 1000 jej obrońców zginęło w kościele podpalonym przez Turków.
Wchodzimy przez barbakan i bramę główną, utworzoną przez dwie wieże z tabliczkami ich fundatorów. Tuż przy wejściu tablica z historią twierdzy. W promieniach ostro grzejącego słońca idziemy wzdłuż resztek murów, pod górę, po wysuszonym skalistym gruncie. Teren byłej twierdzy porośnięty usychającą trawą. W tle, naokoło - gołe szczyty gór, gdzieniegdzie z lekka porośnięte karłowatymi drzewami. Prawdziwa twierdza, nie do zdobycia.
Gruby na dwa metry i na sześć metrów wysoki mur, od strony morza strzegł niegdyś bezpieczeństwa Genueńczyków. Mijamy trzypoziomowe baszty z wmurowanymi płytkami, informującymi o okolicznościach ich powstania. Jest ich 14, w tym jedna półokrągła, pozostałe kwadratowe. Mają po 15 m wysokości. Z okien baszt - widok na opadające w dół zielonobrunatne, pocięte ścieżkami zbocze, na miasto w dolinie i na szczyty dotykające chmur w tle. Czym wyżej położona baszta, tym widok ładniejszy.
Po drodze napotykamy podziemne cysterny, prochownie, fundamenty dawnych domów, oraz znacznie późniejsze – XVIII wieczne pamiątki, już po rosyjskim panowaniu. Są to dwie armaty i inne resztki koszar, pułku Kiryłłowskiego, zbudowanych z rozkazu księcia Potiomkina.
Mury choć bardzo stare, jednak przykuwają uwagę niekwestionowaną potęgą i pięknem. Wieńczące je, ceglane zęby, pozwalają domyślać się, że stanowiły osłonę dla strzelających przez prześwity łuczników, a dzisiaj są ozdobą. W pewnym momencie mur pnie się wężykiem stromo pod górę. Wygląda to z boku tak, jak Chiński Mur. Jestem wdzięczna losowi, że pozwolił mi oglądać to miejsce.
Docieramy na wzgórze. Są tu resztki meczetu z XIII w. świadczące o podległości tych terenów Turkom, oraz są ruiny Kościoła Maryi Dziewicy –będącego świątynią Genueńczyków. Zastanawia, dlaczego to nabożne miejsce nie uchroniło obrońców miasta, lecz razem z konsulem spłonęli w podpalonym przez Turków Centrum Opaczności. Czyżby Los dawał znaki, którymi chciał odwieść od obsesyjnego autorytetu kościoła i podważyć absurdalny kult Maryi Dziewicy?

Po raz kolejny podziwiamy piękno czarnomorskiej zatoki. Tym razem nie z baszty, ale z tarasu widokowego. Stąd roztacza się niekwestionowanie najpiękniejszy widok na dzisiejszy Sudak i Nowy Świat. Przytulone do podnóża gór, białe budynki z czerwonymi i niebieskimi dachami wśród zieleni drzew, sprawiają wrażenie, jakby to były kolorowe klocki z rozsypanej układanki nad brzegiem błękitnej zatoki. W tle wznosi się skała, za nią następna i następna, aż po kres.

Schodzimy w dół, na plażę. Jak wszystkie dotąd spotkane na Krymie, ta w Sudaku również jest kamienista. Jednak amatorów plażowania nie brakuje. Niemal wszystkie leżaki zajęte, w wodzie mrowie kąpiących się. W słońcu błyszczą mokre i spalone ciała, a w ich oczach mordercze zamiary. Może to odrębność rysów, a może historia tak działa na wyobraźnię. Idąc plażą, wzdłuż wybrzeża, słucham jak syczy fala rozbijając się o brzeg. Słońce grzeje nieludzko, lejąc żar na głowę. Nie zaryzykuję zdjąć kapelusza.

Teraz powrót do Ałuszty. Tym razem przeczucie wiedzie nas przez Symferopol. Droga jest znacznie dłuższa i mniej urokliwa, ale pozbawiona przepaści, wiszących nad głową głazów i rozpiętej na urwiskach grozy.

_________________
Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora.
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
      MSIEWinNT1280x800
 ŻYCIE TO NIE TEATR 
PostWysłany: 03.05.2014, 05:29:39 Odpowiedz z cytatem
krystek
Stara wyga
Stara wyga
Dołączył: 19 Lis 2010
Posty: 338
Skąd: ZELÓW
Register IP:


A słowika nie ma


Już maj, motyle na łąki wywiódł,
od pań blask bije coraz gorętszy
i lew przed lwicą potrząsa grzywą;
- A ciebie ptaszku jakiś czart zbiesił?

Że już kląskaniem nie wzruszasz duszy,
ust nie napełniasz żądzą i żarem.
Próżno na skrzydeł twych czekam szumy
i, że zaśpiewasz dla mnie jak dawniej.

Czy cię zuchwały przegonił człowiek ?
Czyś się zakrztusił wiewem swobody?
Żeś tak zamilknął, nagle tajemnie
jakbyś się przeląkł nieznanej mocy.

Niechaj znów oczy błysną diamentem,
co woń rozdają światu fiołkową;
Wszak maj nie będzie przecież trwał wiecznie,
- wracaj i czaruj magią znajomą.

_________________
Wiersze, w niezmienionej wersji, mogą być wykorzystywane i powielane, pod warunkiem zamieszczenia przy nich adresu źródłowego i nazwiska, bądź nicka autora.
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
      MSIEWinNT1280x800
 Forum forum.zelow.pl Strona Główna -> Małpi Gaj
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie GMT  
Strona 29 z 44  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 28, 29, 30 ... 42, 43, 44  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
Create by Danon